[boombox_dropcap style=”primary” font_size=”70px” color=”red”
class=”class-name”] P [/boombox_dropcap]
rokurator Ziobro chce unieważnić orzeczenie na podstawie pisowskiego prawa o kasacjach nadzwyczajnych. Kościół parafii Matki Boskiej Szkaplerznej w Tarnowie został zbudowany nielegalnie. Potwierdził to sąd prawomocnym wyrokiem. – czytamy w dzisiejszej wyborcza.pl
Jakież musi być zdziwienie właściciela nieruchomości który, odkrywa ogromny kościół na swojej działce. Ann Drillich o tym, że na ziemi należącej do jej rodziny stoi kościół, dowiedziała się dziewięć lat temu. Jej dziwienie było duże ponieważ ani ona ani nikt z jej rodziny nie sprzedał tej działki. Od kilku lat obowiązuje prawomocny wyrok w tej sprawie który, przyznał rację prawowitej właścicielce.
– I wtedy z kasacją nadzwyczajną obowiązującego wyroku zjawia się Prokurator Generalny. Kasacją na rzecz parafii oczywiście. W sytuacji, gdy ta będzie musiała albo oddać grunt, albo zapłacić za niego jakiś ekwiwalent – mówi gazecie Wyborczej.pl osoba znająca sprawę. Kasacje nadzwyczajne to pomysł PiS na wzruszanie wyroków wydanych nawet 20 lat wstecz.
Pełnomocnik rodziny napisał bez ogródek
„Postanowienie Sądu Okręgowego w Tarnowie skutkowało odebraniem nieruchomości złodziejowi (w sensie moralnym) i zwrócenie jej właścicielce (…). Uwzględnienie skargi zmierzałoby w przeciwnym kierunku – polegałoby na odjęciu nieruchomości właścicielce i ponownym przysądzeniu jej złodziejowi (w sensie moralnym)”. – czytamy w wyborcza.pl
Czasy okupacji niemieckiej przeżyła, przed komuną musiała uciekać.
Ann Drillich z Golmanów przeżyła okupacje dzięki rodzinie Poetschke, która ukrywała ją przez resztę okupacji. Rodzina ta pracowała w fabryce kafelków Goldmanów, była z nią szczególnie zaprzyjaźniona, nawet u nich mieszkali. Zajmowali się głownie administracją.
Po wojnie Pani Blanka matka Ann związała się z Henrykiem Drillichem dawnym kolegą z Tarnowa i w 1945 roku wyemigrowała do Australii. Przed wyjazdem dopełniła wszystkich formalności i ustanowiła pełnomocnikiem w zakresie administrowania nieruchomością Huberta Poetschke, który potem scedował te prawa na swojego syna Jerzego.
W korespondencji jaką otrzymywali regularnie z Polski dowiadywali się o kolejnych zajętych przez państwo komunistyczne nieruchomościach Goldmanów. Został jedynie kawałek ziemi u zbiegu ul. Gumniskiej i Mostowej. Właściciele wysyłali pieniądze na opłaty skarbowe, podatki od nieruchomości Jerzemu Poetschke, któremu bezgranicznie ufali i byli wdzięczni jego ojcu za uratowanie życia. Nie podejrzewali że, mógłby brać udział w kradzieży tej działki, jak później się okazało.
Kuria zainteresowana kupnem działki
Tarnowska Kuria chciała nabyć nieruchomość oficjalnie i w tej sprawie napisała do prawowitych spadkobierców, którym po śmierci Blanki stał się jej mąż Henryk i córka Ann.
Kuriozalna propozycja obejścia przepisów prawa w Polsce pada ze strony kościoła w liście z 1986r. Biskup Bednarczyk proponuje nabycie przez fikcyjne zasiedzenie i rozliczenie “pod stołem”.
„Wobec przedstawionej sytuacji uprzejmie proszę zgodzić się na podany sposób transakcji” – napisał generalny wikariusz.
Pan Henryk odpowiedział że, cena 2,4 mln zł jaką zaproponował kościół nie odpowiada jego oczekiwaniom. Korespondencja urwała się. Na listy przestał odpowiadać równie wyznaczony przez właścicieli administrator nieruchomości Jerzy Poetschke.
Henryk Drelich zaniepokojony przyjechał do Polski w 1993 r. Jerzy Poetschke oprowadzał go po byłym majątku Goldmanów. Jednak nie wspomniał nic o działce, którą była zainteresowana Kuria Tarnowska.
Niespodzianki w aktach własnościowych gruntu.
W 2010 Ann Drillich chciała przeprowadzić remanent majątku jaki odziedziczyła. Wyznaczyła do tego pełnomocnika, który odkrył w aktach że na jednej z jej nieruchomości stoi kościół a właścicielem tej nieruchomości jest parafia.
W decyzji sądu z 1986 r. czyli na siedem lat przez przyjazdem Henryka Drelicha Jerzy Poetschke wystąpił z wnioskiem o uwłaszczenie na nieruchomości przy ul. Gumniskiej.
Pomimo otrzymywania korespondencji od właściciela nieruchomości, stwierdził, że nie wie, gdzie przebywają poprzedni właściciele, a on jako jedyny zajmuje się działką, kosząc na niej trawę.
Sąd ustanawia kuratora dla nieznanego miejsca pobytu właściciela tak jak tego wymaga procedura. Ale staje się rzecz nietypowa, na działce która stanowi tak dużą wartość materialną kuratorem zostaje sekretarka sądowa.
Jerzy Poetschke sprzedał parafii działkę o powierzchni 48 arów, a drugą – o podobnym rozmiarze – przekazał w formie darowizny. Pieniądze z transakcji nigdy nie trafiły do prawowitych właścicieli.
Świątynia Jezusa Chrystusa stoi na kradzionej działce.
Strona kościelna twierdzi że, działa w dobrej wierze i że nic nie wie o działaniach Jerzego Poetschke. Sąd obydwu instancji nie podzielił zdania Kurii. Diecezja próbowała jeszcze kilku sztuczek prawnych. Najpierw kasacja, ale to też nie przyniosło zamierzonego efektu. Potem zasiedzenie – sąd oddalił bo Diecezja wiedziała że kupuje grunt od osoby która nie jest jego właścicielem.
Tymczasem w sprawie ma interweniować Prokurator Krajowy. Politycy PiS wprowadzili takie narzędzie prawne dzięki któremu, każdy prawomocny wyrok nawet z przed 20-stu lat można zakwestionować. W związku z tym w kwietniu do Sądu Najwyższego trafiła skarga nadzwyczajna Prokuratora Generalnego, w której domaga się “przywrócenia stanu z 1986 roku”.
Podsumowanie
Formalnie działka powinna być zwrócona właścicielom, plus odszkodowanie za bezprawny najem. To nie powinno się zdarzyć kraju tak religijnym jak Polska, gdzie NIE KRADNIJ, jest kilka razy dzienne w każdym kościele wypowiadane. Dziesięć przykazań, nie ma większego znaczenia, jeżeli złodziejem okazał się kościół.
Za komuny żeby zabrać nieruchomość to urzędnicy musieli się do tego przyłożyć. Wymyślali dekrety, różne podstępy. Teraz mamy uniwersalną ustawę która, może anulować każdy prawomocny wyrok sądu. Nie ma to znaczenia że sąd ustalił że, pozwany nie działał w dobrej wierze. Mówiąc krótko wiedział że działka którą kupuje nie jest własnością sprzedającego.
Z władzami kościelnymi próbowała się skontaktować Gazeta Wyborcza, lecz nikt nie chce komentować tej sprawy. Zbigniew Ziobro i inni politycy prawicy są częstymi gośćmi u biskupa tarnowskiego Andrzeja Jeża.
“Prawo na życzenie”. Pis zamawia prawo jak pizze na telefon – Gasiuk-Pihowicz
POLUB NAS NA FACEBOOKU