Ryszard Andrzejewski vel Peja, to polski rekordzista w liczbie zgromadzonych platynowych i złotych albumów. Łącznie ma ich ponad 20 i nieustannie poprawia ten wynik. Poznański raper wielokrotnie odnosił się bardzo krytycznie do poczynań rządu na przestrzeni kilkunastu ostatnich miesięcy. M.in. wyraził swoje zdanie w kwestii brutalności policji podczas Strajku Kobiet, uderzył też bezpośrednio w Mateusza Morawieckiego w utworze “Red Zone”. Peja został ponownie wyprowadzony z równowagi przez decydentów z Nowogrodzkiej. Artysta po raz kolejny użył języka bardzo odległego od dyplomatycznego.
Peja sprzedał w Polsce ponad pół miliona albumów. Muzyk jest na scenie od lat 90-tych i ciągle utrzymuje się w gronie liczących się wykonawców. Poznański artysta, w przeciwieństwie do większości kolegów z branży, nie trzyma się z dala od tematów politycznych. Robi to nie kalkulując, choć niewiele można zyskać, a na pewno więcej stracić. W wielu innych krajach zaangażowanie polityczne wśród muzyków jest normalnym zjawiskiem i nikt się nie ogląda na słuchaczy. W Polsce większość woli nie zabierać głosu. Peja ma odmienne zdanie w tej kwestii i nie bierze jeńców. Poza Morawieckim i policją zaatakował wcześniej prezydenta, wytykając mu oderwanie od rzeczywistości za akcję zbierania pieniędzy na szpitale, chwilę później, gdy przeznaczył lekką ręką 2 miliardy na TVP.
Poznański muzyk został znowu wywołany do tablicy, żeby skomentować aktualne wydarzenia. Asumpt dała wypowiedź Marka Suskiego skierowana w kierunku ludzi, którzy zaciągnęli pożyczki w bankach. – No niestety, jak się zaciąga kredyty, no to się je spłaca. Państwo przygotowuje pewną pomoc dla kredytobiorców – rzucił w trakcie jednego z wywiadów. Do jego słów odniósł się Peja, nawiązując do pewnej przyśpiewki, znanej ze stadionów piłkarskich. – Ch** ci na imię, tej Suski ch** ci na imię! – skomentował krótko na profilu instagramowym, nawiązując do męskiego przyrodzenia.
Peja ma 100 procent racji.
Tym( jakże wymownym) imieniem można spokojnie nazwać każdego pisbolszewika.
Dotyczy też pisowskich tzw “kobiet”.
Nie wszystkim wolno gdy ja użyłem niepublicznie określenia “gruba dupa” wezwano policję i karetkę pogotowia. Zostałem potraktowany przez policję niekompetentnie i chamsko. Bez żadnego wywiadu w środowisku bez dowodów przez co musiałem składać skargę na dzialania nadgorliwców z którymi nie mogłam nawiązać kontaktu przez ich urzędową rutynową cyniczną mundurową arogancję. Takie są teraz rządy pisowskiej psiej dyktatury. Innymi słowy policja może zaatakować i sterroryzować człowieka we własnym domu z byle błahostki. A tu proszę są równi i równiejsi. Co wolno wojewodzie…to nie temu co nie ma żadnych przyjaciół.
peja elyta polackiego narodu…