Polski nie stać na szczepionki przeciwko największej pandemii ostatnich stuleci, ponieważ wydatki związane z uchodźcami nie pozwalają płacić skarbowi państwa za kolejne ich dostawy, twierdzi minister zdrowia i dodaje — Odmawiamy przyjmowania szczepionek i wykonywania płatności — poinformował Adam Niedzielski w programie “Rozmowa Piaseckiego” w TVN24.
Polska jest krajem odznaczającym się bardzo dużą ilością zgonów na Covid-19, oraz bardzo dużą ilością zgonów ponad normatywnych, za które pośrednio odpowiada również pandemia. Niedawno usłyszeliśmy od ministra, że media nie będą informowane na bieżąco o zakażeniach, ponieważ nie ma już tak dużego zainteresowania tym tematem. Dziś Adam Niedzielski w programie “Rozmowa Piaseckiego” w TVN24 informuje, że wydatki związane z uchodźcami są tak wysokie, dlatego Polska musiała wystąpić o rozłożenie dostaw. Wszystko na to wskazuje że Ministerstwo Zdrowia zaciska mocno pasek.
Wojna w Ukrainie to “Siła Wyższa”, która nie pozwala kupować szczepionek w Polsce
Umowa z producentem szczepionek przewiduje odmowę przyjęcia partii medykamentów z powodu tak zwanej siły wyższej. Minister za taką uznał wojnę na Ukrainie.
Jak przekazał Niedzielski, Polska wystąpiła do Komisji Europejskiej oraz producentów szczepionek, aby planowane dostawy rozłożyć w czasie. — Chcieliśmy rozłożyć te dostawy na 10 lat i płacić wtedy, kiedy otrzymamy szczepionki. Niestety, spotkaliśmy się z kompletnym brakiem elastyczności po stronie producentów — przekazał Niedzielski.
Szef resortu zdrowia potwierdził, że kontrakty na szczepionki to “poważne obciążenie finansowe”.
— Mamy teraz napięcia finansowe związane z napływem uchodźców. Czujemy, że w skali Unii Europejskiej mamy prawo do oczekiwania, że specjalne instrumenty, które będą nam dawały większą elastyczność, chociażby w takich kontraktach, będą dla nas projektowane — podkreślił Niedzielski.
Miliardy z Unii Europejskiej na pomoc uchodźcom.
Minister Niedzielski narzeka na wydatki związane z przebywającymi w Polsce uchodźcami z Ukrainy. Nie wspomniał, że Polska wyciągnęła rękę po unijne pieniążki i takie są wypłacane.
“14 kwietnia weszło w życie unijne rozporządzenie, które upraszcza korzystanie z funduszy na sfinansowanie pobytu uchodźców z Ukrainy. To odpowiedź na postulaty Polski, która twierdziła, że zbyt skomplikowane są procedury przekazywania środków z budżetu UE na ten cel. Nowe przepisy zakładają, że 40 euro tygodniowo na uchodźcę (niezależnie od tego, czy przebywa w kraju pełen tydzień czy tylko kilka dni) może być wypłacane jako zaliczka. Te pieniądze mogą być wypłacane przez okres maksimum 13 tygodni. Jeśliby założyć, że w Polsce przez te 13 tygodni będzie milion ukraińskich uchodźców, to w łatwy sposób rząd może sięgnąć do 520 mln euro, jeśli byłyby to 2 miliony – kwota uległaby podwojeniu do 1 mld 40 mln euro” – czytamy na łamach Rzeczpospolitej
Pieniądze te pochodzą z niewykorzystanych środków z polityki spójności z budżetu UE na lata 2014–2020. Nasz kraj dostał do dyspozycji 80 mld euro. Nie wszystkie te fundusze zostały wykorzystane, tak naprawdę nie wiadomo ile z nich zostało rozliczone bo polscy urzędnicy nie przesłali do tej pory danych do Komisji Europejskiej.
Kolejnymi źródłami refundacji wydatków związanych z uchodźcami są przekształcone fundusze odbudowy gospodarki po pandemii. Zapadła decyzja, żeby także te pieniądze mogły zostać przeznaczone na opłacenie infrastruktury, mieszkań, zatrudnienia, edukacji, opieki zdrowotnej i opieki nad dziećmi dla uchodźców. Transza dla Polski na 2021 r. wynosiła 1,6 mld euro, z tego 1,2 mld euro nie zostało zaprogramowane, czyli można je wydać na uchodźców.