Na nieoficjalnej stronie studentów Uniwersytetu Warszawskiego pojawiło się interesujące zdjęcie. Dotyczyło ono sytuacji, która miała miejsce na jednej z wrocławskich uczelni. Na Uniwersytecie Medycznym we Wrocławiu wybuchł skandal. Student wysłał do swojej wykładowczyni maila, w którym oprócz przekleństw pojawiło się złorzeczenie. Prowadząca wydrukowała maila i wyraziła swoje niezadowolenie. ,,takiego oto maila otrzymałam na swoją skrzynkę”.
,,Obyś k*** zdechła za to kolokwium”
Większość studentów była zniesmaczona takim mailem. Niektórzy mówili wprost, że współczują wykładowczyni. Pojawiły się także głosy, że nie wszyscy nauczyciele akademiccy są w porządku. Niektóre z nich dotyczyły tego, że taką wiadomość musiał napisać student, który nie zamierza skończyć studiów.
To, że wiadomość jest karygodna, nie trzeba chyba tłumaczyć. Pomijając kwestię braku kultury, która jest oczywista, student wykazał się wyjątkową złośliwością w stosunku do znajomych z roku. Wiele osób może teraz bać się zbliżającej się sesji z tą wykładowczynią.
Rzadko zdarzają się takie skandale w szkołach wyższych. Adresat nie dość, że nie popisał się imieniem i nazwiskiem, to jeszcze popsuł dobre imię swojej uczelni. Miejmy nadzieję, że następnym razem będzie miał tyle odwagi, żeby powiedzieć to prosto w oczy.
Po rozmowie z władzami Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu uznaliśmy, że warto uwzględnić zdanie uczelni. Rektorzy oraz studenci UMW stanowczo potępili takie zachowanie. ,,Nie ma i nie może być naszej zgody, ani po stronie studentów, ani tym bardziej władz uczelni na tego rodzaju praktyki”. W liście otwartym w sprawie pogróżek możemy przeczytać, że tolerowanie przemocy to przyzwolenie na agresję. Dlatego zarówno studenci, jak i nauczyciele akademiccy oddzielają się od tego zachowania.