Ponad rok temu wybuchła afera GetBacku- – jednej z największych afer finansowych ostatnich lat. KNF szacuje, że w skali kraju straty na obligacjach GetBacku poniesione przez osoby fizyczne sięgają nawet 2,6 mld zł. Drugim podmiotem z wiele mniejszą skala poszkodowanych jest Bitmarket. 100 mln zł jej klientów rozpłynęły się w powietrzu.
GetBack 2 miliardy 600 milionów zł
Dla porównania straty z Amber gold to około 750 mln to trzy razy mniej. To co najbardziej niezwykłe w historii spółki GetBack to fakt, że działała ona na mocno regulowanych i nadzorowanych rynkach giełdowych w przeciwieństwie do Amber Gold. To nie działająca w cieniu piramida finansowa, a firma, która miała obowiązek publikować kwartalne raporty. Straty nie są udziałem kilku naiwnych inwestorów indywidualnych, ale czołówki polskich funduszy inwestycyjnych. Nabrać dała się KNF, audytorzy badający sprawozdania i inni wytrawni finansiści.
Niepokojący jest fakt, że taka katastrofa mogła wydarzyć się tak szybko pod okiem instytucji powołanych do zapobiegania takim sytuacjom. Ani agencje ratingowe, ani KNF ani większość instytucji finansowych (z wyjątkiem Quercusa) nie podjęło działań, aż było za późno. Czy ktoś tu nie dopełnił obowiązków? Czy zarząd oszukiwał rynek? Czy audytorzy raportów GetBacku rzetelnie wykonali swoją pracę?
Instytucje nadzorujące nie zadziałały wyprzedzająco. Jeśli wielcy świata finansów nie widzą problemów, jak ma je zobaczyć zwykły inwestor? Konsekwencją będzie, niestety, powrót do lokat na 0,5% w bankach i podcięcie nóg i tak kulawemu polskiemu rynkowi finansowemu.
W lipcu prokuratura skieruje pierwszy akt oskarżenia przeciw podejrzanym w sprawie GetBacku
Przedstawiciel Najwyższej Izby Kontroli Jarosław Borowski poinformował, że izba przygotowuje raport, który ma ocenić jak poszczególne instytucje publiczne i urzędy reagowały na aferę GetBacku – podaje PAP.
Zaznaczmy, że formalnie GetBack nie znajduje się w upadłości, lecz jedynie jest objęty postępowaniem w sprawie restrukturyzacji swojego zadłużenia. Jednocześnie notowania akcji tej spółki na GPW są zawieszone już od 16 kwietnia.
GetBack sponsorował rządowe media.
Politycy opozycji mówią teraz, że nad spółką był rozpostarty “polityczny parasol ochronny” i żądają komisji śledczej, ale PiS mówi “nie”, przekonując, że nie ma ku temu podstaw. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro podkreśla, że śledztwo wszczęto już dzień po złożeniu zawiadomienia przez KNF, a po upływie 1,5 miesiąca zgromadzono materiał dowodowy wystarczający na przedstawienie zarzutów głównemu podejrzanemu.
Jedną z największych zagadek jest rola w całej historii Urzędu Komisji Nadzoru Finansowego. Z jednej strony rząd chwali KNF za szybką reakcję na ujawnione problemy Getback, ale z drugiej strony CBA wzywała pracowników KNF na przesłuchania w sprawie działania na szkolę Getbacku. Przewodniczący KNF Marek Chrzanowski mówi w wywiadzie dla “Dziennika Gazety Prawnej”, że “z dużym smutkiem przyjmuje kreowany w przestrzeni publicznej obraz, że CBA czy prokuratura wzywa pracowników KNF na przesłuchania, co może sugerować odpowiedzialność nadzoru za sytuację”.
Jak pisze “Gazeta Wyborcza”, Kornel Morawiecki zaangażował się w próbę pomocy dla firmy windykacyjnej w pierwszej połowie kwietnia, gdy zaczęły się jej problemy finansowe. Ojciec premiera miał spotkać się w tej sprawie nie tylko z synem, ale także z Pawłem Borysem, szefem PFR – Polskiego Funduszu Rozwoju.
Jak donosi Wyborcza w kręgach partii rządzącej krąży sensacyjna wersja. Według niej Kornel Morawiecki spotkał się bezpośrednio z Pawłem Borysem, prezesem PFR, i zabiegał o ratowanie GetBacku. Miał powtarzać argumenty z listów Kąkolewskiego do premiera Morawieckiego, w których się żalił, że GetBack „sponsorował obóz wolnościowy” (chodzi o reklamy dla prawicowych mediów czy finansowanie imprez z udziałem polityków PiS), a jej upadek spowoduje wstrząs na rynku finansowym. – Rozmowa z Morawieckim musiała być istotna, bo Borys zrobił z niej notatkę – mówi nasze źródło.
W 2017 r. GetBack finansował inicjatywę Instytutu o nazwie Szkoła Przywództwa. Wykładali tam: wicepremier Jarosław Gowin, Morawiecki (jeszcze jako wicepremier i minister rozwoju), prezes Jagiełło i Piotr Naimski, sekretarz stanu w kancelarii premiera.
Instytut i GetBack realizowały też projekt „Przedsiębiorczy w szkole, przedsiębiorczy w życiu”. Tu też występowali politycy i urzędnicy państwowi, a wsparcie zapewniło Ministerstwo Rozwoju kierowane przez Morawieckiego.
W 2017 i na początku 2018 r. GetBack był jedną z niewielu prywatnych, notowanych na giełdzie firm reklamujących się na łamach mediów wspierających rząd. Spółka dawała całostronicowe ogłoszenia do tygodników „Sieci” i „Do Rzeczy”. Była współsponsorem gali „Człowiek Wolności” organizowanej przez tygodnik Karnowskich (w 2017 r. tytuł ten dostała prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska) oraz – jak podaje serwis m.polska24.pl- partnerem strategicznym Gali 25-lecia „Gazety Polskiej”.
Układ z wierzycielami GetBack
Wrocławski sąd zatwierdził zawarcie układu spółki GetBack z wierzycielami. Według układu niezabezpieczeni wierzyciele spółki zostaną spłaceni na poziomie 25 proc. w ciągu 8 lat. Nit nie wierzy że nawet ta jedna czwarta kiedykolwiek będzie spłacona.
MODA NA KRYPTO-WALUTY I ZAGADKOWE ZAMKNIĘCIE BITMARKETU
Bitmarket była jedną z najstarszych w Polsce giełd kryptowalut, działając nieprzerwanie od 2014 r. W swoim portfelu nie miała zbyt wielu wirtualnych walut, jednak proponowała możliwość handlu lewarowego, czym szukała przewagi na rynku.
To może być największy przekręt na polskim rynku kryptowalut. W ciągu jednej nocy z giełdy Bitmarket wyparowało ponad 100 mln zł.
Większość klinów straciła ogromne pieniądze, często oszczędności życia. Szacuje się, że konta na platformie miało około 60 tys. użytkowników, z czego 5 tys. aktywnie obracało swoimi aktywami w ostatnich miesiącach. Na depozytach miało być łącznie ok. 2,3 tys. bitcoinów, co przy obecnej wycenie może stanowić równowartość 112 mln 700 tys. złotych.
Bitmarket w 2014 r. został założony przez Michała Plebana, twórcę m.in. serwisu Aftermarket, czyli giełdy domen internetowych. Rok później Bitmarket kupił olsztyński biznesmen Marcin Aszkiełowicz i jego wspólnik Tobiasz Niemiro. To ich dzisiaj użytkownicy giełdy posądzają o przywłaszczenie środków.
Głównym operatorem Bitmarketu była spółka zarejestrowana w raju podatkowym na Seszelach.
Druga – estońska – była właścicielem domeny Bitmarket.pl, znaku towarowego i praw do oprogramowania giełdy. Trzecia spółka – Digiminex sp. z o.o., zarejestrowana w Polsce, zarządzała obsługą klientów giełdy i wypłacała wynagrodzenia pracownikom.
Najważniejsza jest jednak czwarta firma, czyli Kvadratco z Londynu, która przyjmowała depozyty od klientów. Zarządzał nią Aszkiełowicz.
W wydanym po zamknięciu giełdy oświadczeniu Aszkiełowicz kategorycznie zaprzeczył, jakoby przywłaszczył środki klientów. Twierdził, że przejął giełdę z “dziurą”, czyli z deficytem w wysokości 600 bitcoinów. Była ona “wynikiem sytuacji nadzwyczajnych” i “błędów w zarządzaniu” poprzednich właścicieli. Na serwery giełdy mieli się też włamać hakerzy i ukraść sporą sumę kryptowalut.
W 2015 r. cena bitcoina stała poniżej tysiąca złotych – mowa więc o braku najwyżej 600 tys. zł. Szkopuł w tym, że w ciągu kilku lat “dziura” urosła z 600 do 2,3 tys. bitcoinów.
Tobiasz Niemiro, wspólnik Aszkiełowicza, też umywa ręce. Twierdzi, że nie ma nic wspólnego z problemami Bitmarketu i czuje się ofiarą.
Co mogą zrobić poszkodowani?
Według zaprzyjaźnionej Kancelarii, najskuteczniejszym działaniem, jakie mogą podjąć pokrzywdzeni na tym etapie, jest poinformowanie organów ścigania o zaistniałej sytuacji, a konkretnie – złożenie zawiadomienia do prokuratury o możliwości popełnienia przestępstwa przez osoby odpowiedzialne za działalność serwisu Bitmarket.pl
W zależności od ustaleń poczynionych w toku śledztwa, właściwą może się okazać kwalifikacja prawna z art. 286 §1 k.k. w zw. z art. 294 §1 k.k. (przestępstwo oszustwa) lub z art. 284 §1 k.k. w zw. z art. 294 §1 k.k. (przestępstwo przywłaszczenia). W sprawie będziemy mieć do czynienia z typem kwalifikowanym (w zw. art. 294 §1 k.k.) z uwagi na wartość mienia. Szkoda jaką ponieśli pokrzywdzeni z pewnością przekroczy bowiem kwotę miliona złotych, a więc będzie stanowić mienie wielkiej wartości, o którym mowa art. 115 §6 k.k. Obydwa wyżej opisane przestępstwa są zagrożone karą pozbawienia wolności od roku do 10 lat.Skuteczne złożenie zawiadomienia, przyczyni się do podjęcia przez organy ścigania działań zmierzających do zabezpieczenia dowodów, a także ewentualnych składników majątkowych, które mogą w przyszłości pomóc w uzyskaniu naprawienia szkody przez osoby pokrzywdzone ewentualnym przestępstwem. Złożenie zawiadomienia do prokuratury nie wyklucza możliwości dochodzenia należności w postępowaniu cywilnym, np. w drodze postępowania z ustawy o dochodzeniu roszczeń w postępowaniu grupowym (tzw. „pozwy zbiorowe”). Jednakże, w oparciu o aktualnie posiadane informacje, szansa na odzyskanie zainwestowanych środków na drodze postępowania cywilnego wydaje się niewielka.
AKTUALIZACJA 26 lipiec
W Olsztynie znaleziono ciało jednego z założycieli giełdy bitcoinowej BitMarket.pl, Tobiasza N. Mężczyzna miał ranę postrzałową głowy. Na miejscu pracuje policja i prokuratura.
POLUB NAS NA FACEBOOKU
Źródła : KNF, NIK, MONEY.PL, WYBORCZA.PL, BOMPARIC.PL,
FXMAG.PL, COMPARIC.PL, WIRTUALNEMEDIA.PL SE.PL