Polecenie Morawieckiego zostało złamane, karty drukuje firma prywatna. Kogo słucha się Sasin i po co nam Morawiecki?


Wbrew decyzji premiera, który druk powierzył Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych, karty drukuje prywatna firma. Czy to tylko kolejna wpadka czy Premier i tak nie ma nic do powiedzenia?

Wybory za wszelką cenę

Sasin mówił nieprawdę. Karty do głosowania drukuje prywatna firma

Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych nie drukuje drukuje kart do głosowania na nadchodzące wybory jak wiele razy zapewniał minister Sasin. Druk został zlecony firmie prywatnej Samindruk z kapitałem niemieckim znajdująca się pod Brodnicą.

Już ta deklaracja wywołała falę doniesień do NIK i zawiadomień o popełnieniu przestępstwa do prokuratury. Jednak rząd PiS przyzwyczaił nas, że jedna afera goni drugą i nieprawdą jest że Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych drukuje karty do głosowania zgodnie z poleceniem Premiera rządu polskiego, ale robi to prywatna firma.

Premier wydał polecenie, ale nie wiedział że Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych nie ma nawet takich maszyn.

Od samego początku wiadomo było że premier wydaje polecenia, których nie można zrealizować.

“To kwestia sprzętu i technologii. Nasze maszyny po prostu wykonują innego rodzaju druki. W dodatku kłopotem był czas. Dlatego zlecenie trafiło do Samindruk” – powiedział dla onetu pracownik  PWPW

Ta sama firma drukowała już kary wyborcze pięć lat temu.

Według TVN24 ta sama firma drukowała karty wyborcze przed pięciu laty, co potwierdziła oficjalnie Państwowa Komisja Wyborcza.

– Wykonawcę “Samindruk” wyłoniliśmy wtedy na podstawie artykułu 39 ustawy prawo zamówień publicznych, czyli poprzez ogłoszenie przetargu nieograniczonego. Wartość zamówienia wynosiła 3, 7 miliona złotych – wynika z odpowiedzi, którą otrzymaliśmy z Państwowej Komisji Wyborczej.

Niestety nie wiemy ile kosztuje wydruk kart w tegorocznych wyborach, oby pieniądze nie poszły w błoto, bo przecież parlament wciąż debatuje a politycy PIS liczą głosy.

Kaczyński naciska na Sasina i pomija Morawieckiego. “ani kroku w tył”

Nie jest to pierwsza sytuacja lekceważenia premiera Morawieckiego przez prezesa Kaczyńskiego. Przypominamy sobie unijne rozmowy i głosowania. Premier nieraz musiał czekać nawet kilka godzin na parkingu prze wejściem do siedziby partii, ponieważ prezes miał gości.

Źródło Onet.pl , TVN24

Exit mobile version