Podczas ostatniej kadencji Zjednoczonej Prawicy doszło do prawdziwej eskalacji agresji funkcjonariuszy w kierunku manifestantów. Władze niejednokrotnie traktowały policjantów jako własną bojówkę, która ma odstraszać zwykłych obywateli od przychodzenia na protesty. Czasem środki przymusu są rzeczywiście konieczne, jak chociażby podczas Marszu Niepodległości w 2020 roku. Trudno jednak znaleźć jakieś sensowne uzasadnienie użycia siły wobec pokojowych protestów, a tak właśnie się stało podczas poniedziałkowych obchodów rocznicy smoleńskiej.
Wobec policji od dłuższego czasu stawiane są zarzuty, że służy interesom jednej partii. Dużo emocji wywołało zdjęcie morza funkcjonariuszy, którzy ochraniali Żoliborz w trakcie Strajku Kobiet. Podobne kontrowersje budzi ich wykorzystywanie w trakcie spotkań prezesa PiS z wyborcami. Mimo iż nie piastuje on żadnej rządowej funkcji, może liczyć na specjalne uprzywilejowanie.
Nie inaczej było podczas poniedziałkowych obchodów katastrofy smoleńskiej. W materiale, który został ujawniony na profilu TuObywatele!, możemy zobaczyć akcję funkcjonariuszy, którzy użyli środków przymusu bezpośredniego w sytuacji, która tego nie wymagała. Policjanci rzucili się na ludzi, choć ci nie wykazywali żadnej agresji. – Bandyci, złodzieje! – słyszymy reakcję zebranych kontrmanifestantów na atak służb. Według relacji uczestników doszło tam do: “duszenia, przekroczenia uprawnień i kradzieży rozbójniczej”. Całe zajście możecie zobaczyć poniżej: