Branża turystyczna, przez kilkanaście miesięcy jest regularnie „podduszana” przez rządowe restrykcje. Hotele stoją zamknięte, w pustych apartamentach zbiera się kurz, a na koncie przedsiębiorców rosną zadłużenia. Jak grzyby po deszczu pojawiają się telefony z propozycjami „pomocy”.
„Bez przerwy są jakieś telefony Przynajmniej raz w tygodniu dostajemy pytanie, co zamierzamy zrobić, czy chcemy sprzedać hotele, czy wejść w spółki” – powiedział w rozmowie z money.pl Tadeusz Gołębiewski polski przedsiębiorca, założyciel sieci hoteli.
Coraz śmielej rozpychający się Polski Holding Hotelowy ma coraz większy apetyt na przejmowanie prywatnych firm. Wykorzystuje on sytuację zamknięcia turystyki, a także problemy finansowe właścicieli obiektów. Innymi słowy czyha, aż przedsiębiorca wyczerpie swoje fundusze, aby następnie w roli wybawcy skonfiskować cały dorobek jego życia. „Niektórzy nazywają to próbą ratowania hoteli, które sobie nie radzą. Według mnie jest to tendencja do centralizacji. To niepokojące”- komentuje Gołębiewski.
Polski Holding Hotelowy został utworzony przez rząd Mateusza Morawieckiego w 2018 roku, jednak dopiero w czasach korona kryzysu jest o nim głośno. Już kilka tygodni temu na ten temat wypowiedział się Wadim Tyszkiewicz. „Państwo PIS przejmuje hotele. Coś niebywałego. Zaledwie 30 lat temu wyrwaliśmy się z jarzma kolektywizacji, a znów wracamy krok po kroczku do gospodarki centralnie sterowanej. Socjalizm, jak Lenin, wiecznie żywy”
Kaczyński buduje państwo partyjne, w którym gospodarka jest kontrolowana przez polityków. Żadna „pomoc” nie służy dobru przedsiębiorców, ale ich własnym celom. Właściciele firm, przekonali się już o fatalnym działaniu tarcz antykryzysowych, które stały się tylko imitacją prawdziwego wsparcia. Według nieoficjalnych doniesień ponowne otwarcie turystyki gastronomii może nastąpić dopiero na przełomie marca i kwietnia. To stanowczo za długo…