Jednym z gości programu Telewizji Polskiej była wojewoda lubuski Olimpia Tomczyk-Iwko z Solidarnej Polski, która rok po roku identycznie odpowiada na pytanie co robiła w chwili katastrofy smoleńskiej i jak to na nią wpłynęło. Okazuje się, że 10 kwietnia 2010 Tomczyk-Iwko prokreowała, czego owocem był jej synek. Urzędniczka widzi w tym wszystkim jakąś głębię. – Tak ten dzień bardzo utkwił mi w pamięci ponieważ (trochę tu prywaty) powoływaliśmy do życia naszego syna. (…) Dwa tygodnie później dowiedziałam się, że jestem w ciąży” – stwierdziła dumnie wojewoda konserwatywnego skrzydła PiS.
-Pamiętam, że kiedy włączyłam radio i dowiedziałam się o katastrofie, NIE WIEDZĄĆ NAWET ŻE ZGINĄŁ POLSKI RZĄD, pomyślałam sobie, że “gdzieś powstaje życie, a gdzieś się kończy” – stwierdziła na antenie.
Komentarze internautów
“Powoływać do życia synka” czyli nowe określenie prokreacji w czasach katastrofy lotniczej”
“To musiał być taki se*s, że jak skończyli, to wszyscy sąsiedzi na balkony wyszli na papierosa”
“Ta pani nie powinna wypowiadać się publicznie. Tyle bzdetów, że ciężko to normalnie skomentować”
“Gdy wydaje ci się, że pisiory już cię niczym nie mogą zaskoczyć, w kwiecistej formie językowej pani z pisu chce powiedzieć, że b*ykała się z mężem. dobrze, że zaznaczyła, że to prywata, więc więcej informacji z tego wydarzenia nie będzie”
“Pani wojewoda 12 lat temu z samego rana po prostu się pie..liła i po 12 latach znowu pie.doli jak potłuczona. Najpierw numerek, potem informacja o katastrofie i już wiedziała, że “gdzieś powstaje życie, gdzieś się kończy”