[boombox_dropcap style=”primary” font_size=”70px” color=”red”
class=”class-name”] “T [/boombox_dropcap]
ak samo te dzieciaki …Bawią się w jakieś celtycko – szkockie bzdury a potem z płaczem do księży, że są problemy… Tak to właśnie Zły wchodzi, bo mu się furtki, tak FURTKI! zostawia. Że kosmaty nawiedza. A takie to niewinne było, o to tylko taka zabawa! – Wykład w seminarium duchownym.wykładowca teologii dogmatycznej.
Ale przez tą zabawę to się te dzieciaki CHRYSTUSA WYRZEKŁY! I dziwią się potem, że się Zły dopomina o swoje pomioty…”
Coroczna histeria 31 października
Co roku z okazji 31 października każdego roku przeżywamy powtórkę lamentów Kościoła, jaki to „zły”, „niepolski”, „niechrześcijański” zwyczaj wchodzi „pod polskie strzechy!”, jak to „niszczy się polskość”, jak to „przeprowadza się przemyślany, wyrachowany atak na chrześcijaństwo”.
Mowa oczywiście o Halloween i towarzyszącą mu histerię Kościoła.
Fragment artykułu, który się ukazał na prawicowym portalu Fronda.pl – porady, co należy zrobić, gdy do naszych drzwi zapuka przebrane dziecko
Patrząc w oczy takiego dziecka warto zapytać go o jego wiarę: czy chodzi do kościoła, czy przyjmuje Komunię św., kiedy ostatni raz był u spowiedzi. W zależności od odpowiedzi i zachowań można kontynuować z pytaniami natury duchowej: czy dziecko wie, co to jest opętanie; czy widział kiedyś, jak zachowuje się człowiek opętany; czy chciałby mieć co nocy koszmary i skończyć w domu wariatów.
Jaki można poważnie traktować kogoś, kto głosi, że jeśli dziecko przebierze się za wampira / wilkołaka / zombie: i spędzi wieczór z kolegami, biegając po mieście, to zostanie „opętane”?
Opętane przez diabła … no to rzeczywiście kwalifikuje się do domu wariatów…
A teraz z innej beczki
Skąd wzięło się Halloween
Celtyckie święto Samhain, od którego zniekształconej wymowy wzięła się nazwa Halloween, było starożytną uroczystością zakończenia letniej połowy roku.
W tym dniu, wg ówczesnego kalendarza zaczynała się zima. Jest to logiczne. Dziś mówimy, że początek zimy to 21 grudnia. Ale przecież jest to NAJKRÓTSZY dzień w roku.
A więc raczej APOGEUM zimy, a nie jej początek. Ten powinien wypadać gdzieś pomiędzy równonocą jesienną a przesileniem zimowym.
Celtowie ten środek wyliczali umownie na 31 października.
Ówcześni ludzie nadziei na życie pośmiertne upatrywali w mocy Przyrody, a nie w obietnicach religijnej korporacji. Widzieli, że na zimę z całą Przyrodą dzieje się coś podobnego, jak z człowiekiem w momencie śmierci: ustaje ruch, las milknie, rośliny zdają się nie rosnąć. Ale wiedzieli też, że ten sam las ma moc na wiosnę zmartwychwstać
Wierzyli więc, że jeżeli w ogóle jest jakaś nadzieja na egzystencję po śmierci, to jest nią odradzająca moc Przyrody.
I tę moc czcili i celebrowali w święcie, którego obrzędy odwoływały się do śmierci. Uczyli się tym samym, żeby nie traktować tego zjawiska jak straszliwe, odrażające tabu, ale jak normalne prawo Przyrody, takie samo jak to, że jabłko oderwawszy się od drzewa, spada na ziemię.
Człowiek po śmierci idzie do ziemi, a tworzące go tłuszcze, aminokwasy, węglowodany rozpraszają się i stają się częścią wielkiego, godnego podziwu i zachwytu ekosystemu. Tym samym czcząc i dbając o ten ekosystem czcimy i dbamy o tych, którzy odeszli.
Dlatego święta piramida finansowa, nie ma żadnego prawa do pouczania nas, jak należy czcić zmarłych i jak należy myśleć o śmierci.
Czego boi się Kościół ?
Histeryczne ataki części katolickich mediów i hierarchii kościelnej na niewinną zabawę zmuszają do postawienia pytania, o co właściwie chodzi w tej awanturze.
Dlaczego Kościół hierarchiczny i środowiska konserwatywne w Polsce tak bardzo angażują się w zwalczanie halloweenowych harców polskiej młodzieży? Wydaje się, że spór ten jest tak ostry dlatego, że
idzie w nim o obronę monopolu Kościoła w sferze obrzędowo-obyczajowej w Polsce
Trudno uwierzyć, by hierarchowie Kościoła sądzili, że poprzebierane za duchy i kościotrupy dzieci mogą realnie spotkać z tego powodu ducha lub szatana. Nie mówiąc o tym, że mało kto wierzy już w duchy i szatana, a upieranie się przy tego rodzaju wierze dość słusznie i powszechnie uznawane jest za przejaw obskurantyzmu.
Istotą Halloweenowej zabawy jest przebieranie się i odtwarzane ról w swoistych dekoracjach, podobnie zresztą, jak się to dzieje w przypadku ludowego polskiego zwyczaju kolędowania, gdzie kościotrup, diabeł i śmierć z kosą chodzący od domu do domu nie robiąna nikim wrażenia.
Halloween nie wywołuje żadnych wątpliwości moralnych.
Zabawa ta nie krzywdzi nikogo, nie jest przeciw nikomu wymierzona, nie obraża nikogo, nie wyrządza żadnej moralnej szkody ani jej uczestnikom, ani świadkom czy osobom postronnym. Doszukiwanie się w niej kpiny z powagi śmierci lub negacji katolickiej tradycji oddawania czci zmarłym jest oczywistą bzdurą.
Sama publiczna prezentacja śmierci w postaci swoistego teatru ma swe chrześcijańskie, nie tylko pogańskie korzenie- średniowieczne tańce śmierci, które w gruncie rzeczy miały podobną funkcję społeczną — oswajać z nieuniknionym przeznaczeniem człowieka.
Istotne jest także to, że podejmuje rzadko obecny w kulturze popularnej temat śmierci, ukazując go w mało wzniosły sposób – niweluje lęk, który jest źródłem religii — lęk przed nieznanym i przed śmiercią.
Halloween wymyka się spod obyczajowej kontroli Kościoła w Polsce.
Nie należy do obrzędów przez Kościół koncesjonowanych i to musi wywoływać frustrację wśród strażników katolickiego charakteru polskiej kultury. Zwłaszcza w kraju, w którym obrzędowość, jak dotychczas, jest w pełni przez Kościół kontrolowana — zarówno w życiu prywatnym (od narodzin — chrzciny — po śmierć — katolicki pogrzeb), jak i publicznym (od symbolicznej obecności krzyży we wszystkich instytucjach publicznych i święcenia każdego nowowybudowanego przybytku, po katolicki ceremoniał uroczystości publicznych, w tym pogrzeby państwowe).
W swym dążeniu do zachowania monopolu w Polsce Kościół nie cofa się przed psychiczną i symboliczną przemocą.
Na porządku dziennym są nakazy i zakazy oraz groźby — od wykluczenia z kościelnej społeczności po piekło.
Ujawnia siędążenie do całkowitego zawłaszczenia kultury przez kościół .
Ideałem jest oczywiście społeczeństwo monokulturowe, kontrolowane przez duchownych — jak dziś w krajach islamskich, a jeszcze nie tak dawno, przed epoką oświecenia, także w chrześcijańskiej Europie. Każdy inaczej myślący, a nawet inaczej bawiący się, jest traktowany jak wróg i wskazywany jako obiekt ataku.
Stąd wielokrotnie w polskim, katolickiej narracji o Halloween pojawia się określenie „antychrześcijański”. Znaczące jest także to, że polski protest wobec Halloween wydaje się być najsilniejszy w świecie. Zdarzają się bowiem lokalne wypowiedzi biskupów włoskich, filipińskich, czy meksykańskich, a także rosyjskich duchownych prawosławnych, ale nigdzie atak na tę zabawę nie jest tak zmasowany i scentralizowany, jak w Polsce.
Wynika to ze szczególnie uprzywilejowanej pozycji polskiego Kościoła w Polsce, w szczególności — w tym przypadku — w sferze obyczajowej.
Dodatkowym powodem Halloweenowej irytacji Kościoła jest to, że wierni w Polsce niewiele sobie robią z gromów ciskanych na tę zabawę.
Kościół słusznie zatem może się obawiać, że ta kolejna niesubordynacja może sprzyjać dalszemu rozluźnieniu więzi Polaków z Kościołem, a zagrożenie zdaje się tym większe, że dotyczy dzieci i młodzieży, indoktrynowanych katolicką nauką w Polsce w liczbie dwu godzin tygodniowo w każdej szkole.
Tym bardziej, że zabawy te ukazują mniejszą skuteczność tej indoktrynacji niżby mógł oczekiwać tego Kościół….
Lewandowski przebrał się na Halloween i (niektórzy) ludzie postanowili go za to wysłać do… piekła:-)
— Grzegorz Kramer (@GrzegorzKramer) November 1, 2019