class=”class-name”] N [/boombox_dropcap]
auczyciele nie rezygnują ze swoich żądań. Strajk być może będzie miał inną formę niż poprzednio. Rośnie grupa zwolenników protestu bez odchodzenia od tablicy.
Do strajku dojdzie niemal na pewno. Z opinii zebranych od ponad 7 tys. nauczycieli wynika, że 41 proc. z nich uważa ogłoszenie nowego strajku za potrzebne. Poparcie dla protestu rośnie, jeżeli nie wiązałby się z odejściem od tablic – tak wnioskuje “Rzeczpospolita” z dokumentu opracowanego na prośbę Ogólnopolskiego Międzyszkolnego Komitetu Strajkowego przez naukowców z uniwersytetów: Warszawskiego, Jagiellońskiego i Gdańskiego.
– To nieprawda, że nastroje w oświacie się uspokoiły. W środowisku nauczycielskim nadal wrze, przybywa tych, którzy są za radykalizacją działań. To efekt tego, że nauczyciele poczuli się zlekceważeni przez rządzących – mówi prof. Michał Bilewicz, psycholog z Uniwersytetu Warszawskiego, współautor badania
82 proc., popierających protest nauczycieli opowiada się za działaniami polegającymi na zmniejszeniu liczby dodatkowych obowiązków. To oznaczałoby brak zajęć dodatkowych, wycieczek, dyskotek, zielonych i białych szkół.
Nie brakuje też zwolenników radykalnych rozwiązań. Nauczyciele są zdesperowani.
Jednak całkiem spora grupa ankietowanych, mogąc wybrać wiele form protestu, wskazywała blokowanie ulic (26 proc.), strajk okupacyjny (37 proc.) i głodowy (15 proc.).
Strajk będzie niemal na pewno, ale żeby odbył się legalnie trzeba wypełnić wszystkie obowiązkowe czynności, zgodnie z przepisami o sporach zbiorowych.
Opinia publiczna jest podzielona. Masowa nagonka w mediach narodowych i w kościele zrobiła swoje. Władza szuka nawet najdrobniejszych haków żeby tylko oczernić i obniżyć autorytet szkolnych pedagogów.
POLUB NAS NA FACEBOOKU