class=”class-name”] U [/boombox_dropcap]
bliżanie, publiczne poniżanie i psychiczne znęcanie się – takie zarzuty padają pod adresem metropolity gdańskiego Sławoja Leszka Głódzia. – Przemoc, niszczenie, destrukcja – dodaje anonimowo proboszcz jednej z gdańskich parafii. Świadectwa w tej sprawie księża przedstawili w listach do watykańskiego nuncjusza w Polsce.
Zakłamany i zmanipulowany obraz ? Przypomnijmy kilka faktów.
Przypomnijmy zatem ,kto spowodował słynną niedyspozycję “goleni prawej” prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego w Charkowie podczas obchodów 59. rocznicy zbrodni katyńskiej. Kwaśniewski nie chciał wówczas opowiadać o szczegółach incydentu, bo musiałby postawić kilka niezwykle szanowanych osób w bardzo kłopotliwej sytuacji.
Fakt, że tłumaczenie kancelarii było idiotyczne, to całe wyjaśnianie dziwnego zachowania prezydenta pourazowym zespołem przeciążeniowym goleni prawej . Ale z drugiej strony, gdyby chciano wyjawić rzeczywiste przyczyny wydarzenia, natychmiast stałoby się jasne, kto był spiritus movens…
Unikalne ujęcie dokumentujące, kto tak obciążył goleń prezydenta Kwaśniewskiego, że na grobach w Charkowie w 1999 roku cierpiał on na chorobę filipińską. Czyli upił prezydenta.
Ksiądz kazał wyrzucić trumnę ze zwłokami z kościoła bo “był pijakiem i rzadko bywał w kościele”
Świadkowie mówią, że tego dnia w samolocie biskup, wtedy polowy, Sławoj Głódź nie odstępował Kwaśniewskiego na krok. Wszędzie na nim chodził, nawet, jak na tym zdjęciu do sektora zajmowanego przez dziennikarzy. A przecież obaj mieli salonkę i jeszcze hierarchów innych wyznań do towarzystwa.
Ale po kolei…
Najpierw świadek Jerzy Dziewulski, ówczesnych ochroniarz: „– Stoi Jak-40 przygotowany do lotu do Charkowa. Jestem na pokładzie, wchodzi prezydent, siada. Obok mnie stoi oficer BOR. Głódź wchodzi, mija mnie tak, jakby mnie nie było, idzie prosto do oficera i mówi: polewaj”.
Tak się ta podróż na mogiły do Charkowa zaczęła. Potem było już tylko lepiej
Potem polewał biskup Głódź. Wiemy to z relacji świadka, która ukazała się na łamach, przecież nielewicowego „Przewodnika Katolickiego”:
Ówczesny biskup polowy i prezydent mieli wypić morze whisky w samolocie do Charkowa. Tyle że duchowny miał mocniejszą głowę. Okoliczności podróży na groby polskich oficerów ujawnił „Gazecie Wyborczej” były premier Leszek Miller. – Nie wiem, który ile wypił, ale po Kwaśniewskim było widać, a po Głodziu nie – wyznał Miller.
„Aleksander Kwaśniewski po wyjściu z samochodu z niemądrą miną wyraźnie chwieje się na nogach. Idzie podtrzymywany przez jednego z dyplomatów. Tym razem stan prezydenta nie jest efektem wschodniej gościnności. Pito na pokładzie samolotu pomiędzy Katyniem a Charkowem, a nalewał, jak teraz wiadomo, ówczesny biskup polowy Leszek Sławoj Głódź. Tyle tylko, że ten ostatni na charkowskich grobach wygłosił wzruszające przemówienie, podczas gdy prezydent nie był w stanie wydusić z siebie jednego sensownego słowa.”
A potem był Charków, i wszyscy w telewizorze mogli zobaczyć, co tam prezydent Kwaśniewski wyprawiał. …Biskup Głódź trzymał się trzeźwo…
O tym, jak ksiądz arcybiskup traktuje podlegających mu księży,o alkoholu lejącym się w rezydencjach strumieniami, było wiadomo już w czasie, gdy był biskupem polowym Wojska Polskiego, a później metropolitą warszawsko-praskim. Jak widać od tego czasu nic się nie zmieniło…
„Wszyscy dziennikarze, którzy tam byli, wiedzieli i opowiadali po całej Warszawie, że to biskup Głódź uczynił, ale on ma mocną głowę, a Kwaśniewski słabą, więc po biskupie widać nie było, a po prezydencie – było” – pisała Paradowska z GW.
Ksiądz Piotr ; Arcybiskup podszedł do mnie w zakrystii i nie wiadomo dlaczego, skomentował poranny “incydent” ze źle (jego zdaniem) przyrządzonym jajkiem: “Nie potrafią jajka ugotować…” – i tu określenie: “cio…y pie…ne!”.
(…)na pytanie “gdzie byłeś?”, odpowiedziałem – “robiłem zaopatrzenie rezydencji w kilku marketach”. Arcybiskup zareagował krzykiem: “Nie pie…l! Rozjeżdżasz się gdzieś po diecezji, masz za dużo czasu”. Od tego wydarzenia Ks. Arcybiskup przestał się hamować i wielokrotnie moje odpowiedzi na pytania ucinał: “Nie pie…l” (tak też zwraca się do dziś – ostatnio do jednego z proboszczów podczas wizytacji).
Jak wynika z zeznań kilkunastu pomorskich duchownych, metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź mobbingował swoich podwładnych i oferował kościelne stanowiska w zamian za korzyści majątkowe.Z zeznań księży wynika, że Głódź wykorzystywał duchownych jako służbę podczas licznych imprez, które organizował. Przebierał ich w stroje kelnerów i kazał podawać do stołu, na którym stały alkohole o wartości przekraczającej tysiąc złotych za butelkę.
Reakcja kurii w sprawie arcybiskupa Głódzia
“Systemowy atak wymierzony w duchowieństwo””Wyrażamy swoje oburzenie i dezaprobatę wobec pełnej agresji narracji, która odbiega od rzeczywistości” – napisali duchowni Archidiecezji Gdańskiej w wydanym w sobotę oświadczeniu.
Oto treść oświadczenia: W związku z programem pt. “Czarno na białym” wyemitowanym przez stację TVN24 w dniu 24 października 2019 roku, wyrażamy swoje oburzenie i dezaprobatę wobec pełnej agresji narracji, która odbiega od rzeczywistości.W materiale tym, obraz Arcybiskupa Metropolity Gdańskiego Sławoja Leszka Głódzia został zakłamany i zmanipulowany w oparciu o anonimowe relacje uczestników programu oraz przy wsparciu niektórych duchownych. Uderzenie w Pasterza archidiecezji odbieramy także jako systemowy atak wymierzony w duchowieństwo i wiernych Archidiecezji Gdańskiej. Wyrażamy naszą solidarność z Metropolitą Gdańskim.
Oświadczenie podpisali:
Biskupi Pomocniczy
Kolegium Konsultorów
Dziekani wszystkich dekanatów Archidiecezji Gdańskiej
Prepozyci Kapituł
Moderatorzy Gdańskiego Seminarium Duchownego
Skromne życie duchownego – Arb. Głódź wśród marmurów i pozłacanych mebli.
W jego rodzinnej wsi Bobrówka czeka na niego bowiem posiadłość mająca ponad 20 hektarów. Tu spędzi beztroskie lata na emeryturze. Jej centrum stanowi pałac z marmurowymi podłogami, pozłacanymi meblami i mnóstwem ozdób, m.in. żyrandolami z poroży jeleni.
Ks. Walczak nazywa Rydzyka Kato-talibem i wzywa “NADSZEDŁ CZAS NA KROKI PRAWNO-KARNE”
Biskup na swoim terenie hoduje daniele, a także owce. Mur zdobią gipsowe figury jeleni i lwów, które wpadły nie tylko w gust biskupa, ale także okolicznych mieszkańców kopiujących ten pomysł na swoich podwórkach.
Z relacji tych, którzy byli w środku wynika, że w pałacu znajdują się także meble w stylu ludwikowskim i fortepiany. Są one ozdobione porcelanowymi figurkami oraz nagrodami, odznaczeniami i haftowanymi proporcami. Do tego obrazy w złotych ramach – w tym portret hierarchy w objęciach Jana Pawła II.