PiS chce wykorzystać dobre notowania i na siłę przeprowadzić “para-wybory” prezydenckie. Nawet prezes Kaczyński nie wierzy, że pomimo największej machiny propagandowej od czasów komunistycznych uda mu się jeszcze utrzymać władzę. Najbardziej prawdopodobny scenariusz w takiej sytuacji jest taki, że te wybory się odbędą, chociażby miał być jeden kandydat i chociaż miałoby to zabić setki tysięcy osób.
Głosowanie w maju może zwiększyć szanse na reelekcję prezydenta Andrzeja Dudy, ponieważ obecnie prowadzi w sondażach. Z drugiej strony opóźnienie może mieć negatywny wpływ na jego kampanię, w zależności od tego, jak przebiega kryzys koronawirusowy w kraju, i przynajmniej da przeciwnikom czas na wyjście do ludzi i jakąkolwiek kampanię.
Najrozsądniejszym rozwiązaniem oczywiście byłoby przełożyć wybory na bezpieczny termin ze względów na możliwość rozszerzenia epidemii. Jak widać po statystykach niemieckich wybory korespondencyjne nie są wcale bezpieczne.
Koronawirus jest wykorzystywany przez pazernych polityków między innymi też i w Polsce
Podczas gdy świat walczy z pandemią koronawirusa, istnieją obawy, że niektórzy światowi przywódcy wykorzystują kryzys w celu uzyskania korzyści politycznych. Pomimo wybuchu i blokady w kraju rządząca Polska Partia Prawo i Sprawiedliwość (PiS) planuje przeprowadzić wybory prezydenckie, które odbędą się 10 maja.
Od czasu wybuchu epidemii COVID-19 w Polsce aktywność społeczna jest ograniczona nawet więcej niż w wielu innych krajach europejskich. Z pomocą wojska policja patroluje ulice i krzyczy przez głośniki nakazujące ludziom powrót do domu. Nawet spacery po parkach i lasach są zabronione. Obywatele są zobowiązani do korzystania z aplikacji na telefony komórkowe i robienia „selfie”, aby udowodnić, że przestrzegają zasad blokady krajowej.
Nie tylko Polska
W marcu węgierski parlament przyznał premierowi Viktorowi Orbanowi niewiarygodne nowe uprawnienia do walki z epidemią koronawirusa w jego kraju. Teraz może zarządzać na mocy dekretu , bez ograniczeń czasowych i, jeśli uzna to za konieczne, bez interwencji parlamentu.
Jeżeli “para-wybory” będą przeprowadzone, to kto skorzysta na ich bojkocie?
Bardzo trafne spostrzeżenia jednego z internautów, można nie zgadzać się z nimi w całości, ale warto przeczytać i przemyśleć.
Potępiajmy, apelujmy ale nie bojkotujmy. W tym nie ma żadnej sprzeczności.
„Apeluję do wszystkich wyborców, aby nie uczestniczyli w wyborach 10 maja 2020 roku. Jeśli nie można inaczej, niech odpowiedzią na nieodpowiedzialność władzy będzie powszechny bojkot” – napisała na Facebooku kandydatka Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Kidawa-Błońska. Do pozostałych kandydatów zaapelowała, by „postąpili właściwie”.
Cenną uwagę przekazała była koordynator rządu RFN ds. współpracy z Polską, która powiedziała – Uważam, że bojkot wyborów jest skuteczny tylko wówczas, gdy jednoznacznie pozwala na ich delegitymizację. Obawiam się, że w tym przypadku to się nie uda.
W radiu TOK FM Władysław Kosiniak-Kamysz, kandydat PSL na prezydenta zapytany czy nie lepiej byłoby w ogóle zbojkotować wybory prezydenckie. – Ja walkowerem tego meczu nie oddam. Nie mam zwyczaju poddawać się – powiedział Kosiniak-Kamysz.
Tłumaczył, że zamiast bojkotować wybory, woli zawalczyć o sprawy związane z koronawirusem oraz o przesunięcie terminu głosowania. – Dziś z każdego bojkotu najbardziej będzie cieszył się nie kto inny jak prezes Jarosław Kaczyński. Dla niego to będzie zacieranie rąk i fetowanie tego, że kolejna osoba ułatwia Andrzejowi Dudzie wygraną – stwierdził szef PSL.
Pytany, czy nie obawia się, że uczestnicząc w wyborach, będzie je legitymizował, Kosiniak-Kamysz odparł: – Jeśli zło się szerzy, tym bardziej trzeba walczyć o dobro.
Unia Europejska nas nie zbawi jak sami tego nie zrobimy.
Nie ulega najmniejszej wątpliwości że te “para-wybory” nie powinny się odbyć, ponieważ nie maja nic wspólnego ze słowem “wybór”. Nie ma czegoś takiego jak kampania wyborcza i prezentacja poszczególnych kandydatów. Oprócz tego jest jeszcze masa ważnych powodów, ale ten wydaje się najbardziej oczywistym.
Nie mniemy jednak złudzeń, prędzej Polska zostanie poproszona o opuszczenie Unii niż unijni politycy będą skutecznie podważać przeprowadzone w Polsce “para-wybory”. Jak społeczeństwo samo zdecyduje tak będzie, przynajmniej w perspektywie kilku lat, kiedy odczują straty na własnej skórze. Przykładem są Węgry gdzie Orban przejął już władzę prawie całkowicie i tak naprawdę to nikt nie może na to poradzić, bo tzw. wybory wygrywa kolejny raz.
„Obserwowane przez nas procesy polityczne nie są związane z COVID. Są to autokraci i autokratyczne umysły w demokracjach parlamentarnych, które próbują przejąć władzę, używając COVID jako pretekstu”, powiedziała CBS News. Ursula von der Leyen „To nie jest COVID zabijanie demokracji, to wymówka dla autokratów, by i tak robić to, co chcieli”.
Ursula von der Leyen zagroziła Węgrom postępowaniem karnym. Komisja Europejska powiedziała, że chociaż monitoruje wszystkie państwa, „w przypadku Węgier przyglądamy się szczególnie uważnie ze względu na krytyczne doświadczenia z przeszłości”.
Bojkot przysłuży się tylko Andrzejowi Dudzie
Sztab Andrzeja Dudy liczy na wygraną w pierwszej turze. Bojkot wyborów przeprowadzany będzie przez jego przeciwników. “Zbiegiem okoliczności” ostatnio w mediach społecznościowych wiele się o tym mówi, namawiając do takich działań. Równolegle widać anty kampanię przeciwko Kamyszowi, wmawiając mu dwulicowość. Jest to rozmyślne działanie bo tylko ten kandydat w sondażach ma szansę wygrać z Dudą w II turze.
Pytanie sondażu o bojkot pokazuje, że najbardziej pozytywnie reagują na to hasło wyborcy Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Nawoływanie do bojkotu obniża więc jej szanse na bycie drugą, a nawet trzecią czy czwartą. Stratedzy PO muszą przemyśleć tę strategię – dodaje Marcin Duma szef IBRIS.
Szef IBRIS podkreśla też, że jeśli analizować to, co myślą wyborcy o bojkocie, według tego, jak głosowali w 2019 r. widać, że wezwania do bojkotu korzystne są dla obecnego prezydenta i dla PiS.
Bojkot wyborów to rezygnacja z praw obywatelskich.
Coraz częściej przez media społecznościowe przebija się Szymon Hołownia, który zyskuje coraz większe poparcie. Broniąc naszych podstawowych praw, które – widać – już oddaliśmy, powiedział, że bojkot wyborów to rezygnacja z praw obywatelskich.
?Ponad 40% Polaków nie popiera bojkotu wyborów prezydenckich zaplanowanych na 10 maja. Niespełna 36% badanych uważa, że to dobre działanie, a 24% nie ma w tej kwestii zdania.#sondaż @IBRiS_PL dla @rzeczpospolita https://t.co/56qY40W576 pic.twitter.com/jjJhR7641C
— IBRiS (@IBRiS_PL) April 14, 2020
Polacy nie gęsi i swój głos mają. Zadbajmy maksymalnie o swoje bezpieczeństwo i zagłosujmy.
Nie dajmy odebrać sobie prawa, które tak ciężko walczyliśmy. To może być ostatnia szansa przed pogrążeniem tego kraju na wiele lat w totalnym kryzysie i chaosie. PiS nie nadaje się do rządzenia, nie zrobił dla tego kraju nic oprócz rozdania nieswoich pieniędzy, a przy okazji sowicie się wynagradzając.
To, że opozycja nie może znaleźć odpowiedniego sposobu na byle jako rządzących , nie upoważnia nas do poddawania się i oddawania pola walki przez bojkot wyborów. Czas przestać mówić o wycofywaniu kandydatów, bo to nas nie uchroni przez katastrofą słuchania Andrzeja Dudy i jego dowcipów. Opozycjo czas przestać zachowywać się jak obrażone dziecko w piaskownicy, któremu odebrano wiaderko. Nie ma żadnego wycofywania się w czasach kiedy Kaczyński idzie do przodu jak walec bo wy mu sami dolewacie paliwa. Bojkot wyborów to kolejne oktany.