class=”class-name”] W [/boombox_dropcap]
raz z chrystianizacją ludów słowiańskich trudno jest ustalić pochodzenie niektórych zwyczajów i rytuałów, – na podstawie tradycji chrześcijańskiej lub pogańskiej zebraliśmy pewne wnioski.
Nasi zapobiegliwi przodkowie wychodzili jednak z założenia, że w życiu równie bywa i nigdy nie wiadomo kiedy przyda się łaska Bogów „z góry” a kiedy „z dołu”.
![](https://gazetaplus.pl/wp-content/uploads/2019/10/maxresdefault-3.jpg)
Ustanowili więc dwa osobne święta, jedno dla Peruna i reszty dworu, drugie dla Welesa i jego załogi
![](https://gazetaplus.pl/wp-content/uploads/2019/10/weles2-640x330.jpg)
Zły wchodzi, bo mu się furtki, zostawia- DLACZEGO KOŚCIÓŁ BOI SIĘ HALLOWEEN
Na przełomie kwietnia i maja oddawano cześć „niebiańskim”, a na początku listopada, 3 dni po nowiu (siłą rzeczy data musiała być ruchoma, ponieważ Słowianie posługiwali się kalendarzem solarno – lunarnym), odbywały się obchody poświęcone władcom „podziemnym”.
Podobnie rzecz miała się u Celtów, W badaniach nad sensem święta Samhain bardzo istotne jest, by wziąć pod uwagę ten podział roku na Jasną i Ciemną część, które rozpoczynane odpowiednio przez dwa najważniejsze święta:
majowe Bealtaine.
i październikowe/listopadowe Samhain.
![](https://gazetaplus.pl/wp-content/uploads/2019/10/TheHistoryOfHalloween.jpg)
Niezależnie od tego, czy jest to wiarygodne, czy nie, pewne jest, że podczas gdy Samhain rozpoczynał jeden rodzaj rocznego cyklu, a Bealtaine dawało początek drugiemu, oba mogły być interpretowane jako rodzaj “Nowego Roku”, jednak można przypuszczać, że to Samhain – “skupione” wokół ciemności jest ważniejsze od jasnego i świetlistego Beiltane.
![](https://gazetaplus.pl/wp-content/uploads/2019/10/c34566ad-3e0f-4cad-a6e4-e5c469b24b00.jpg)
Rytuały właściwe dla obu tych świąt wskazują na ich ścisłe połączenie ze sobą i coś na zasadzie ying-yang, symbolizują dwie przeciwstawne energię, lato i zimę, światło i ciemność. To, co jest wyraźne i aktywne w jednym jest niejawne, a nieaktywne w drugim, i na odwrót.
Często jest to wyrażane jako wyobrażenie, że to, co znika w naszym świecie, natychmiast staje się obecne w Innym Świecie…
![](https://gazetaplus.pl/wp-content/uploads/2019/10/640px-Wheel_of_the_Year.jpg)
1.Przez wieki (i akurat w tym przypadku to stwierdzenie nie jest przesadą), wśród ludu pokutowało przekonanie, że dusza wcale nie opuszcza ciała wraz z ostatnim tchnieniem konającego
– przeciwnie, miało jej się wcale nie spieszyć w zaświaty (a przecież tam taki hajlajf podobno…). W zależności od regionu i okoliczności śmierci nieszczęśnika wierzono, że jego duch podczas pogrzebu siedzi zadowolony na trumnie albo drepcze (a może unosi się, trudno stwierdzić, chyba nikt nie widział, a jeśli widział, to przekaz się nie zachował). Wcale nie było tak, że jak już dopełniono wszelkich ceremoniałów, to biały gołąbek w słupie światła odlatywał ku niebu: niematerialna część truposza pozostawała w świecie żywych od kilku dni do nawet kilku miesięcy. Jedni mówili, że cyklicznie powraca w okolice mogiły, inni, że kręci się po okolicy. Szczególnie matki, które umarły pozostawiając niemowlęta, pozostawały przy nich jeszcze przez 6 tygodni po śmierci, nie potrafiąc się rozstać z pozostawionymi na pastwę sieroctwa dziatkami.
![](https://gazetaplus.pl/wp-content/uploads/2019/10/pobrane-11.jpg)
Dlatego na grobach stawiano imitacje domów, w postaci namiotów z jedzeniem i strawą, aby straszydło przypadkiem nie pofatygowało się do wsi z przyjacielską wizytą. Na Pomorzu mieszkali widać mniej strachliwi, bo tam zostawiano posłanie zmarłego, żeby noc po pogrzebie mógł przespać w swoim łóżku i dopiero wtedy odejść w zaświaty.
2.Zanim ciało przeniesiono na cmentarz
wiadomo, trzymano je w izbie, płaczki, świece i tak dalej. Przy prowizorycznym katafalku stawiano krzesło, pozostając w przekonaniu, że dusza przed pogrzebem pozostaje przy „właścicielu”, dlatego dbano, by miała gdzie przycupnąć.
![](https://gazetaplus.pl/wp-content/uploads/2019/10/images-1-2.jpg)
Na Ukrainie wierzono, że dusza przez kolejne 40 dni od pogrzebu zachodzi do domu, bo tyle trwa nad nią sąd (widać tam sątak szybsi niż w polskich sądach). Na Podolu starzy ludzie też gadali o tych 40 dniach, ale wtedy duszek zamiast siedzie ćw chacie, grasował po okolicy, straszył przechodniów a przyjezdnych wiódł na manowce (ponoć szczególnie młode i ładne panny). Dopiero gdy już wszyscy mieli dosyć odmawiano „panichidę”, żeby odesłać gagatka tam gdzie jego miejsce. W Chorwacji wierzono, że dusza pozostaje w domu póki nie zabrzmi śmiertelny dzwonek.
![](https://gazetaplus.pl/wp-content/uploads/2019/10/maxresdefault-2.jpg)
3.Zanim powiecie o kimś, że był upierdliwym dziadygą weźcie pod uwagę, że jeszcze nie tak dawno wierzono, że nieboszczyk słyszy wszystko co się wokół niego dzieje
, traci tę zdolność dopiero gdy wynoszą go z kościoła na cmentarz: na dźwięk dzwonów „zasypia” na zawsze, stając się coraz cięższym wraz ze zbliżaniem się konduktu do mogiły, w której miał spocząć. Żydzi mawiali, że trup dopiero po przysypaniu trzecią łopatą ziemi uświadamia sobie, że jest martwy.
4.W wielu rejonach wyściela się rozdroża i granice wsi (znów ta mediacja) słomą, żeby duch w razie powrotu miał na czym spocząć
. Każdy kondukt sypał swoją, więc powstaje z tego pewnie całkiem pokaźna warstwa. Gdyby codziennie ktoś umierał, przez tę barykadę wóz by nie przejechał.
5.W Serbii i Rumunii na grobach składano owoce, aby „świeżo zmarły” przekazał je w zaświatach innym
![](https://gazetaplus.pl/wp-content/uploads/2019/10/2013-0514-food-at-grave-1.jpg)
znajomym i krewnym, którzy już tam są, proszono także by przesłał od rodziny pozdrowienia konkretnym osobom – kolejny dowód na to, że duszę uważano za świadomą tego co dzieje się wśród żywych i przyjmującą do wiadomości ich komunikaty.
6.Kiedy nie było jeszcze fikuśnych marmurowych lśniących płyt nagrobnych, powszechne było sadzenie na usypanych z ziemi mogiłach drzew i krzewów:
jak się pewnie domyślacie, nie mogły to być jakieś tam przypadkowe habazie. Taką rolę pełnił podobno wyglądający posępnie (e tam przesada…) cis
![](https://gazetaplus.pl/wp-content/uploads/2019/10/yew-lead.jpg)
. W taki sam sposób wykorzystywano bez (bez bzu się nie da w zaświaty), z czego wzięła się cała masa przesądów na temat tej pięknej rośliny. W Niemczech miarę na trumnę pobierano z trupa prętem bzowym, żadnym innym! W Polsce tu i ówdzie podobno uważano, że gdy bez po raz drugi zakwitnie jesienią, to w domu przy którym rośnie rychło ktoś umrze… (zwyczajne czepianie się )
7.Jeśli rodzina nie życzyła sobie ewentualnego powrotu pochowanego dziada, babki lub kogokolwiek,
sadziła na grobie ciernie, żeby odgrodzić go i niejako odciąć mu drogę.
![](https://gazetaplus.pl/wp-content/uploads/2019/10/a1806283680_10.jpg)
Inna wersja mówi, że ciernie miały chronić przed atakiem złych duchów…ale na co? Na trupa, na mogiłę czy na żałobników? Tutaj nie ogarniam….
No i …kto się jeszcze nie przestraszył …
![](https://gazetaplus.pl/wp-content/uploads/2019/10/FB_IMG_1572539205882.jpg)