[boombox_dropcap style=”primary” font_size=”70px” color=”red”
class=”class-name”] 8 [/boombox_dropcap]
stycznia 2020 r. odbyło się w Sejmie pierwsze czytanie rządowego projektu ustawy o szczególnych rozwiązaniach służących realizacji ustawy budżetowej na rok 2020 .W swoim wystąpieniu sejmowym posłanka Klaudia Jachira odniosła się ostro i krytycznie do projektu ustawy budżetowej na rok 2020.
Możecie ludziom rozdać kolejne nieswoje pieniądze, kiełbasę wyborczą, ale inflacja jeszcze przyspieszy! –
wytknęła rządzącym zależnośc między inflacją a rozszalalym rozdawnictwem pieniędzy przez rząd.
– Mam pytanie w związku z budżetem. Kiedy pan premier i panowie ministrowie byli ostatnio na zakupach w sklepie spożywczym? Gdybyście panie i panowie ministrowie sami robili zakupy, to byście wiedzieli, jak strasznie wszystko drożeje –
powiedziała Klaudia Jachira.
– Nawet w dyskoncie są drastyczne podwyżki. W ciągu trzech tygodni tylko jogurt naturalny wzrósł z 1,50 zł do 2,50 zł. – w Biedronce. Jabłka w ciągu sezonu z 2 zł do 4 zł. Cebula z 1,50 zł do 4 zł. Te podwyżki widać także po inflacji, która była najwyższa od 2012 roku.
W grudniu 2019 roku inflacja wynosiła aż 3,4 proc. w ujęciu rocznym wobec 2,6 proc. w listopadzie
wyliczyła.
– Możecie dać ludziom jeszcze więcej pieniędzy. Możecie przekupywać ich kolejną kiełbasą wyborczą mówiąc im, że w związku z wyborami prezydenckimi. Ale wtedy inflacja jeszcze bardziej pogalopuje, a wartość pieniądza będzie jeszcze bardziej spadać. Okradacie tych ludzi –
stwierdziła posłanka.
– Czy naprawdę ja – magister sztuki – muszę wam mówić o tak prostych zależnościach między inflacją, rozdawnictwem i spadkiem wartości pieniądza? –
podsumowała na koniec Jachira.
Polska gospodarka została całkowicie podporządkowana celom politycznym. I dała radę dzięki koniunkturze. Teraz koniunktura słabnie, a rząd zaczyna dobierać się do przedsiębiorców, majstrując przy składkach na ZUS. To źle rokuje. Kolejne podwyżki przed nami…
Prof. Jerzy Hausner ostrzega: w roku 2021 deficyt finansów publicznych będzie wyższy od progu 3 proc. PKB. A jeśli dynamika wzrostu będzie jeszcze niższa od obecnie prognozowanej i spadnie do poziomu 2 proc. PKB, to deficyt może sięgnąć 4,5 proc. PKB. Wejdziemy ponownie w unijną procedurę nadmiernego deficytu. Polacy odczują wyraźnie skutki spowolnienia – ceny będą rosły szybciej niż ich wynagrodzenia