Pewna kobieta mieszkająca w Kanadzie przyleciała do Polski na pogrzeb mamy. Podczas ustaleń z księdzem Wacławem, co do zapłaty za nabożeństwo pogrzebowe, doszli do porozumienia, że kobieta wyśle księdzu przelew. Niestety, jak się okazało, nie było to możliwe od razu, o czym poinformowała duchownego córka zmarłej sms-em. Ksiądz natychmiast wdrożył procedurę windykacyjną, twierdząc, że będzie opowiadał innym o zachowaniu kobiety. Pouczył, że pani ma “nie pieprzyć”, tylko jak najszybciej wysłać pieniążki na konto Kościoła.
Kobieta napisała do księdza:
Proszę księdza, proszę się nie martwić – ja pamiętam. Nie mogę na razie przesłać, bo moje konto nie jest jeszcze zaktualizowane. Niestety tak to wygląda w Polsce, że na wszystko się czeka. Jestem jeszcze w kraju i próbuję to wszystko ogarnąć. Dziękuję za wyrozumiałość.
Ksiądz działu windykacji rychle odpowiedział
Ostatni raz dałem się oszukać. Ludzie uczą człowieka rozumu. Nie pieprz, że to wina banku – to charakterek. Zresztą podobnie było z pogrzebem babci. Jeżeli Ty tak się opiekowałaś mamą, jak załatwiłaś jej pogrzeb – to szczerze mamie współczuje. Dobrze, że mama już się nie męczy. Ja to w Marianowie wszystko opowiem, a szczególnie jak pogrzeb zorganizowałaś mamie. Szczęść Ci Boże. I pamiętaj, że na oszustwie daleko nie ujedziesz. Kiedyś się na tym przejedziesz. Oby jak najszybciej. Ksiądz Wacław.