Mateusz Morawiecki w ostatnich tygodniach dał wiele dowodów świadczących, że w jego słowniku nie ma czegoś takiego, jak język dyplomacji. Premier nieustannie eskaluje napięcie z Rosją, a teraz zaatakował kraj, z którym żyliśmy zawsze w przyjaznych relacjach. Słowa skierowane w kierunku Norwegów wywołały kolejną burzę w sieci, połączoną z niedowierzaniem, iż szef rządu mógł coś takiego wymyślić!
Agresywny język Mateusza Morawieckiego jest tematem analizy specjalistów od dyplomacji i wojskowości. Premier wprawił niedawno w osłupienie komentatorów, mówiąc o Rosji, że “z terrorystami się nie negocjuje”. O ile wiele czynów wojsk Putina swobodnie można nazwać terrorystycznymi, to jednak brak prób załagodzenia kryzysu może dążyć w jednym kierunku – do bezpośredniej konfrontacji. Niezależnie od jej wyniku, dla naszego kraju mogłoby się to skończyć wielką tragedią i stratami, których skalę trudno przewidzieć.
Minęło zaledwie kilka dni od tych słów, a szef polskiego rządu wziął na celownik Norwegię. Morawieckiemu nie spodobało się, że kraj ma bogate złoża naturalne, gwarantujące dobrobyt jego obywatelom. – Nadmiarowe zyski, przekraczające średnią roczną z ostatnich lat z ropy i gazu, małego 5-milionowego państwa, jakim jest Norwegia, przekroczą 100 miliardów euro. My się wszyscy oburzamy na Rosję – i słusznie – bandycki napad. Bandyci, zbrodniarze i tak dalej. Ale szanowni państwo, młodzi ludzie, coś jest nie tak. Piszcie do waszych młodych przyjaciół w Norwegii, oni powinni się podzielić tym nadmiarowym, gigantycznym zyskiem. Drodzy norwescy przyjaciele, to nie jest normalne – zakończył swoją wypowiedź premier. Możecie ją zobaczyć poniżej:
Wielu internautów zadało też Morawieckiemu pytanie – czy w związku z apelem podzieli się zyskiem z działek, jakie otrzymał od Kościoła?