Rolnik, który legalnie chciał zgłosić protest, jest szykanowany przez policję. Będziemy mieli cię na oku – grozili funkcjonariusze.
Zniecierpliwieni brakiem działań rządu rolnicy wyszli na ulicę protestować w obronie swoich gospodarstw. Trwa 48 godzinna blokada dróg w siedmiu województwach. Rolnicy krytykują rząd oraz polityków PiS, w szczególności Antoniego Macierewicza, któremu zarzucają manipulacje. Michał Kołodziejczak zapowiedział że jeżeli protesty nie przyniosą zamierzonego skutku, rolnicy będą wymierzać sprawiedliwość odpowiedzialnym za tą sytuację posłom.
W imieniu rolników, lider Agrounii domaga się spotkania z premierem Morawieckim i rozmowy na temat 21 przygotowanych postulatów. Nic nie wskazuje na to aby do takiego spotkania Morawiecki nawet sie przygotowywał, Na żadnej konferencji nawet o tym nie wspomina. Rząd zdecydował, że da się AgroUnii wyszumieć, nie robiąc jej przy tym dodatkowej reklamy. PiS uważa, że swoimi programi społecznymi i rozdawaniem 500 plus ma jeszcze szanse trzymać nastroje na wsi pod kontrolą, jednak sytuacja ekonomiczna rolników pogarsza się z dnia na dzień, szczególnie dużych wyspecjalizowanych gospodarstw.
Rolnicy skarżą się na nieopłacalność produkcji i brak pomocy rządowej w sprawie afrykańskiego pomoru świń i ptasiej grypy. Lider Agrounii twierdzi, że zdarzają się pewne zbiegi okoliczności, które mogą łączyć politykę z biznesem. Jednemu z przedstawionych rolników odmówiono skupu kiedy wyszło na jaw że bierze on udział w proteście – twierdzi lider Agrounii.
Kolejnymi zdarzeniami które nie powinny mieć miejsca w demokratycznym kraju są prześladowania organizatorów protestów przez służby państwowe. Jednym z takich przykładów ma być pomysłodawca strajku w Serocku, któremu początkowo odmówiono prawa do protestu i równolegle jak twierdzi chodzili za nim tajniacy. Przed jego domem pojawili się umundurowani policjanci, którzy kierowali groźby pod jego adresem.
Policja – “mamy Cię na oku”
Zgłosiłem zgromadzenie i na drugi dzień rano juz miałem naprzeciwko swojej posesji auto z dwoma osobami na rejestracji piotrkowskiej. Byłem ewidentnie obserwowany bo świadkiem była zona i sąsiad– relacjonuje Pan Radosław organizator strajku w Serocku.
Wójt nie wyraził zgody na demonstrację, więc rolnik postanowił skorzystać z przysługującego mu prawa i odwołał się do Sądu. Tego samego dnia miał już wizytę mundurowych.
Wracam z sądu, kierowca który miał mi przywieść towar był kontrolowany, policja trzymała auto, mówili że sprawdzają auto, tonaż, kiedy doszedłem do Policji to powiedzie mi że mają mnie na oku. Panie (tu wymienili nazwisko) mamy Pana na oku.- opowiada rolnik dla Gazety Plus.
Pan Radek skarży się również że ktoś prowadzi wywiad środowiskowy i wypytuje sie o jego przeszłość.
Z gminy Moszczenica wójt czy jakiś pracownik dzwoni do mojej gminy do gminy Czarnocin i wypytywał się na mój temat. Chodziło im o to aby mnie nastraszyć, abym odwołał zgromadzenie, szukali na mnie haczyka – relacjonuje dalej
Chodziło o to aby mnie zastraszyć i nie dopuścić do zgromadzenia tutaj. Nie złapałem nikogo za rękę, to są moje domysły, ale to że byłem obserwowany to mam świadków. Wiele już przeżyło się, ma się jakieś doświadczenie ale to jest pierwszy taki incydent – dodaje
Rolnik jest teraz szykanowany, zastraszany i pozbawiany godności. Nie wiem jak dalej żyć, nie wiem co dalej robić. To jest zastraszanie żeby rolnicy nie wychodzili na drogi. Jesteśmy, nie poddamy się, idziemy potem na Warszawę i wyciągniemy szczury stamtąd – twierdzi organizator protestu rolników w Serocku
W związku z zaistniałą sytuacją zwróciliśmy sie do Pani Rzecznik Policji w Piotrkowie Trybunalskim z prośbą o wyjaśnienie co oznacza powiedzenie Mamcię na oku, kierowane do rolnika. Czekamy na odpowiedź.
Strajk w Kuzocinie koło Sochaczewa
Demonstracja została zgłoszona skutecznie, twierdzi pełnomocnik Agrounii. Jednak o godzinie 10.00 kiedy rolnicy miele wyjechać na drogę policjanci poinformowali ich, że jeżeli to zrobią zostaną ukarani mandatami, a traktory będą z holowane na ich koszt. Zastraszeni protestujący ustawili się na bocznej uliczce. Dopiero po przybyciu na miejsce Michała Kołodziejczaka rolnicy zajęli rondo, na którym oficjalnie miał od początku obywać sie protest. Policja próbowała negocjować, ale spotkała się z ze stanowczą odmową zdjęcia blokady z drogi.