Powoli zaczęliśmy wierzyć w to, że niedługo wszystko wróci do normalności. Wydawało się, że rząd ugnie się pod naciskiem gastronomów, którzy postanowili wspólnie zbuntować się wobec nielegalnych zakazów prowadzenia działalności. Do akcji #otwieramy coraz to śmielej dołączają kolejne restauracje i puby. Podczas środowego wywiadu w RMF FM, prezes Polskiego Funduszu Rozwoju Paweł Borys powiedział jednak, że na pełne otwarcie lokali gastronomicznych przyjdzie czas najszybciej w maju.
Złudne nadzieje na powrót do normalności?
“Mamy program szczepień, wydaje się, że takim punktem zwrotnym w czasie tej pandemii z perspektywy tych firm [tj. restauracji] może być maj, bo wydaje się, że do maja mamy szansę zaszczepić wszystkich seniorów, a są to osoby najbardziej narażone na zakażenie i wtedy zniknie ten podstawowy powód do tego, żeby zamykać firmy, starając się obniżyć poziom śmiertelności” – tłumaczył Paweł Borys
Przedsiębiorcy przekonują, że ich możliwości finansowe są już na ten moment wyczerpane i nie mogą dalej zwlekać z otwarciem biznesów. W wielu przypadkach wiązałoby się to z koniecznością zamknięcia lokali, bądź likwidacją kolejnych miejsc pracy. Pomoc ze strony państwa, jeżeli w ogóle jest, to bywa niewspółmierna do miesięcznych kosztów utrzymania interesu. Potężne długi i niepewna przyszłość restauratorów zmusiła ich do “walki z rządem” i krzywdzącymi restrykcjami. Nie straszne im kary administracyjne i sądowe batalie, wiedzą, że to ich ostatnia szansa i muszą zaryzykować…
Paweł Borys nawołuje przedsiębiorców do dyscypliny i wytrwałości…
– Ja uważam, że z pokonaniem pandemii jest trochę tak, jak ze zdobyciem szczytu K2 zimą. Wymaga to olbrzymiej dyscypliny, wytrwałości i współpracy. Proszę zwrócić uwagę, że nie udało się tego żadnym himalaistom z Europy, Stanów Zjednoczonych, a udało się 10 Szerpom, Nepalczykom. Więc jest to też trochę taki temat kulturowy, prawda. Pandemii w Azji już praktycznie nie ma. Europa, Stany Zjednoczone sobie z nią nie radzą – tłumaczył.
Dalej przekonywał, że to właśnie zdroworozsądkowe myślenie przedsiębiorców, może pomóc w walce z pandemią, a państwo nie pozostawia ich samymi sobie…
(…) chciałbym powiedzieć, że najważniejsze jest to, że ta umowa z przedsiębiorcami polega na tym, że oni przestrzegają restrykcji sanitarnych, są zdyscyplinowani, ale mogą liczyć na pomoc finansową – powiedział.
To kolejna sytuacja, kiedy rząd będzie chciał zrzucić winę za ewentualny wzrost zakażeń na przedsiębiorców, stawiając ich w oczach opinii publicznej jako ignorantów i niewdzięcznych pomocobiorców.
Być może publikacja uzasadnienia wyroku Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, to próba wprowadzenia “zamieszania”, i usprawnienia kontynuacji bezprawnych działań. Strajki i protesty, demonstracje, sprzyjają przecież wzrostowi ilości zakażeń. Ta sytuacja natomiast, tworzy doskonałą okazję do utrzymania obostrzeń, oraz uznania żądań gastronomów na niedorzeczne i ignoranckie.
To nie jedyne sposoby zastraszania przedsiębiorców przez rząd. Dużą kontrowersją okazały się zapiski dotyczące korzystania z tarczy antykryzysowej.
” naruszenie przez przedsiębiorcę ograniczeń, nakazów i zakazów w zakresie prowadzonej działalności gospodarczej ustanowionych w związku z wystąpieniem stanu zagrożenia epidemicznego lub stanu epidemii (…) stanowi podstawę odmowy udzielenia pomocy publicznej, w szczególności wsparcia finansowego”– czytamy choćby w art. 22 tarczy antykryzysowej 6.0
Mamy wrażenie, że to nie jest walka z pandemią, to jest walka z rządem…