Rządzący „patrioci” nie pożegnali zmarłego Waldemara Chrostowskiego. Hańba! – komentuje Andrzej Nowakowski


Na Cmentarzu Wojskowym na warszawskich Powązkach wyłącznie najbliżsi pożegnali Waldemara Chrostowskiego, opozycjonistę, kierowcę księdza Jerzego Popiełuszki, a przede wszystkim jego osobistego ochroniarza. Waldemar Chrostowski nie opuszczał księdza Jerzego dosłownie na krok. Wyłącznie dzięki jego zeznaniom skazani zostali mordercy księdza Jerzego Popiełuszki. On miał więcej szczęścia, udało mu się uciec z rąk oprawców.

Waldemar Chrostowski to przede wszystkim opozycjonista, ochroniarz ks. Jerzego Popiełuszki

Przypomnijmy tamte mroczne fakty sprzed lat. 19 października 1984 r. jako kierowca, ochroniarz Waldemar Chrostowski wraz z księdzem Popiełuszką udali się do Bydgoszczy, gdzie w kościele pw. Świętych Polskich Męczenników kapelan warszawskiej „Solidarności” odprawił mszę świętą. W drodze powrotnej funkcjonariusze SB porwali ich i w okrutny sposób zamordowali księdza Jerzego. Grupą zabójców kierował oficer SB Grzegorz Piotrowski.

Zabójcy usłyszeli wyroki. Doszło do tego tylko dzięki zeznaniom Waldemara Chrostowskiego, o czym jak widać rządzący dzisiaj „patrioci” już nie pamiętają. Grzegorza Piotrowskiego skazano na 25 lat więzienia, Adama Pietruszkę na 25 lat, Leszka Pękalę na 15 lat oraz Waldemara Chmielewskiego na  15 lat. W późniejszych latach wszyscy skazani za bestialski mord podlegali kolejnym peerelowskim amnestiom. Nigdy natomiast przed sądem nie stanęli ich mocodawcy. Co więcej w 1994 r. sąd uniewinnił z zarzutów współsprawstwa generałów Władysława Ciastonia i Zenona Płatka.

Piotrowski podczas odsiadki weekendy spędzał w zaciszu domowym

Piotrowski był szczególnie łagodnie traktowanym więźniem. Korzystał z licznych udogodnień, za murami czuł się niczym pączek w maśle. Był pupilkiem więziennych klawiszy i ich zwierzchników.

W 1987 r. – kiedy to Piotrowski zaledwie od dwóch odsiadywał wyrok 25 lat pozbawienia wolności – mój redakcyjny kolega Wojtek z działu sportowego ,,Sztandaru Młodych”, udawał się na mecz Widzewa Łódź z warszawską Legią. Wojtek zasiadłszy w przedziale zauważył mężczyznę z opuszczoną głową. Jegomość faktem, iż jest bacznie przez Wojtka obserwowany był wyraźnie zaniepokojony. Mój kolega jak przystało na dociekliwego, czujnego dziennikarza spokojnie zwrócił się do niego:

– ,,Czy pan, aby nie jest Grzegorzem Piotrowskim, zabójcą księdza Jerzego Popiełuszki?”

Padła odpowiedź:

– „Myli pan mnie z kimś innym.”

Wojtek, doświadczony redaktor natychmiast wezwał straż kolejową. Po wylegitymowaniu tajemniczego obywatela okazało się, że faktycznie Grzegorz Piotrowski zaledwie po 2-3 lat odsiadki, w każdy weekend otrzymywał przepustkę i odwiedzał swoją rodzinkę.

Sprawcy zbrodni od dawna przebywają na wolności. Żaden z nich nie odbył wymierzonej kary całości.  Objęła ich amnestia, co jest wręcz niewyobrażalną sytuacją.  Najdłużej za kratami przebywał Grzegorz Piotrowski, który w 1995 r., po uznaniu przez SN rewizji nadzwyczajnej ministra sprawiedliwości Włodzimierza Cimoszewicza wrócił do więzienia. Ostatecznie wyszedł na wolność w 2001 r.

Jestem przekonany, że gdyby Waldemarowi Chrostowskiemu nie udało się zbiec, Piotrowski i jego koledzy otrzymaliby awanse i do dnia dzisiejszego spokojnie  pracowaliby, nawet w dzisiejszym MSWiA. Wykluczyć tego nie można.

Bardzo smutne czasy, losy ówczesnych bohaterów jak widać nie robią najmniejszego wrażenia  na obecnie rządzących, którzy to usta mają pełne frazesów – patriotyzm, wolność, sprawiedliwość, niepodległość. Powtarzają je jak mantrę, aż robi się niedobrze.

Rządzący mają swoich ,,bohaterów”

Kilka dni temu w starachowickim kościele prezes ,,odprawiał swoją mszę” za zmarłą osiem lat temu matkę Jadwigę. Nawet Kurski to wielkie wydarzenie filmował dla swoich wiernych pisowskich telewidzów.

Tymczasem naszych „patriotów nowogrodzkich” nie było stać na godne, należne pożegnanie Waldemara Chrostowskiego, najbliższego współpracownika księdza Jerzego Popiełuszki. Nie pojawiła się rządowa delegacja, ani prezydent czy też jego przedstawiciele (z wyjątkiem przedstawicieli IPN). Nawet Kancelaria Sejmu nie przysłała choćby wieńca pożegnalnego.

Najwyraźniej rządzący mają swoich ,,bohaterów” – m.in. Lecha Kaczyńskiego i  Jadwigę Kaczyńską.

Andrzej Nowakowski

Exit mobile version