Syn marnotrawny wrócił do PiS i od razu znalazł pracę w banku. “Program koryto dla swoich”


Prezes Kaczyński miał walczyć w nepotyzmem w swojej partii. Wiadomo jednak, że te wysoko opłacane stanowiska można określić jako spoiwo, które tworzy tę partię i bez którego wszystko mogłoby się rozsypać.

Lech Kołakowski, który na początku lipca wrócił do PiS. Zakomunikował wspaniałomyślnie, że nie będzie pobierał poselskiej pensji. Skorzysta tylko z diet, które obecnie wynoszą około 2, 5 zł miesięcznie. Ta dobroczynność posła zainteresowała wścibskich dziennikarzy z wolnych mediów. Okazało się, że wraz z powrotem posła w szeregi partii rozpoczął on współpracę z Bankiem Gospodarstwa krajowego. Akurat tak się składa, że prezesem tej państwowej instytucji jest Beata Daszyńska-Muzyczka wcześniej pracująca u boku Mateusza Morawieckiego w banku BZ WBK.

W wielu tego typu przypadkach następują podobne zbiegi okoliczności do czego rządząca partia próbuje nas przyzwyczajać. Do nowego nabytku BGK odniósł sie Roman Giertych, chętnie komentujący rozwój zawodowy działaczy dobrej zmiany. Poseł Kołakowski jak wynika z jego oświadczeń majątkowych do tej pory utrzymywał się ze sprzedaży drewna leśnego i wynajmu swoich nieruchomości. Cóż za niezwykły zwrot w karierze pana Kołakowskiego. Przypomnijmy że poseł zasłynął w sejmie z obrony zwierząt futerkowych, teraz będzie chronił kapitał klientów banku.

Z jednej strony krzyczą, że walczą z nepotyzmem i równolegle dalej zatrudniają swoich w państwowych spółkach. Hipokryzja w PiS pokonuje kolejne granice.

Exit mobile version