class=”class-name”] R [/boombox_dropcap]
oman Imielski, dziennikarz powszechnie znanej gazety opublikował swoje przemyślenia, o tym czy Ziobro mógł wiedzieć czym dokładnie zajmowali się jego podwładni. Poprał to dwoma hipotezami, które mogą być prawdziwe.
Czy to przypadek, ze 1-go sierpnia – trzy dni przed wybuchem afery w resorcie Zbigniewa Ziobry- minister sprawiedliwości nagradza dwóch uczestników akcji oczerniania sędziów? Odpowiem klasykiem: nie Sądzę. Sędziowie Tomasz Szmydt i Rafał Stasikowski znaleźli się
w 12-osobowej komisji, która przeprowadzi jesienny konkurs na aplikacje sędziowskie i prokuratorskie. Dostaną za to 7 tys. zł ekstra.
Na podstawie tych faktów można postawić dwie publicystyczne hipotezy.
Hipoteza pierwsza. Ziobro jako prokurator generalny zdawał sobie sprawę z działalności hejterskiej grupy skupionej wokół jego resortu, która uzgadniała akcje szkalowania przeciwników ,,dobrej zmiany” na zamkniętej grupie komunikatora WhatsApp o nazwie ,,Kasta”.
Bo kilka miesięcy wcześniej śledczy zajęli komputery, tablet i telefony czynnej uczestniczki ,,Kasty” Emilii Szmydt. A w nich były dowody na hejterską kampanię. Powołując Szmydta i Stasikowskiego, Ziobro mógł dać im znać, że nie ma się czym przejmować. A samemu Szmydtowi, który jest juz w separacji z zoną Emilią, wysyła sygnał: cokolwiek by się działo, masz trzymać język za zębami.
Wreszcie druga hipoteza: Ziobro wyraźnie członkom ,,Kasty” sugeruje, ze nie ma nic przeciwko akcjom łamiącym prawo oraz zasady moralne.
Tak czy siak Ziobro musi odejść, bo leczenie jego nazwiska ze sprawiedliwości to oksymoron.
Roman Imielski – polski dziennikarz związany z Gazetą Wyborczą. Jest absolwentem historii na Uniwersytecie Śląski w Katowicach. W latach 1995–2001 pracował jako reporter w katowickim dodatku do Wyborczej. Od 2001 pracuje w centralnej redakcji w Warszawie