Rynek zarobkowego przewozu w największych miastach w Polsce zmienił się w ostatnich latach diametralnie. Obecnie zamawiając przejazd natychmiast mamy podgląd gdzie jest kierowca, jak ma na imię, jakim samochodem przyjedzie, gdzie się znajduje, za ile będzie, a środki za przejazd są automatycznie pobierane bez potrzeby sięgania po gotówkę czy kartę. Ceny za przejazdy są również bardzo atrakcyjne, czym totalnie zdobyto serca wielkomiejskich pasażerów. Okazuje się jednak, że warunki tych, którym zlecamy nasze przejazdy, znacząco się pogorszyły. Reforma LEX UBER w wydaniu Prawa i Sprawiedliwości doprowadziła do szeregu nieprawidłowości i niesprawiedliwości na rynku zarobkowego przewozu. Ofiarami tego bałaganu są zarówno uczciwi taksówkarze, jak i sami kierowcy aplikacji, a to wszystko wpływa na nasze – pasażerów – szeroko pojęte bezpieczeństwo. Po wysłuchaniu argumentów kierowców można dojść do wniosku, że zamawiając przejazd innowacyjnie – chcąc nie chcąc przyczyniamy się do rosnącej patologii, godzącej w podstawowe prawa człowieka, gwarantowane konstytucyjnie. Oto dowody.
Taksówkarze przez lata “grabili sobie” u swoich pasażerów. Zawyżanie kursów, czy jazda na około to proceder z którym środowisko taksówkarzy samo sobie zdecydowanie nie poradziło
Fakt ten wykorzystały wielkie firmy wprowadzając przejazdy za pośrednictwem aplikacji z ceną znaną z góry. Początkowo twierdzono, że nie wymagane są żadne uprawnienia do wożenia ludzi, jednakże wraz z kontrowersyjną ustawą LEX UBER nałożono na korporacje wymagania, które teoretycznie zrównują klasyczne taksówki z kierowcami aplikacji. Niestety tylko teoretycznie.
Problem w tym, że większość pośredników, a co za tym idzie kierowców, pomimo zaostrzenia prawa wciąż nie przystosowała swoich aut i kierowców do zarobkowego przewozu osób. A co za tym idzie nie mamy najmniejszej pewności, czy kierowca, który nas wiezie posiada chociażby prawo jazdy, nie wspominając o wymaganej psychotechnice, badaniach lekarskich, czy świadectwie niekaralności. Zmiany, które przeforsowało Prawo i Sprawiedliwość spowodowały zrodzenie się nowych patologii na rynku, które w tym artykule zaprezentujemy na przykładzie prostego rachunku.
Nawet 15 000 PLN kary za brak licencji! Co z tego.. i tak wszystko spadnie na kierowcę…
Na portalach ogłoszeniowych znajdziemy mnóstwo ogłoszeń zachęcających do pracy na aplikacji. Nienormowany czas pracy, wysokie i nieograniczone zarobki, samochód do dyspozycji 24/h/7 to atuty którymi pośrednicy oraz właściciele aplikacji kuszą kierowców w postach sponsorowanych i reklamach. Niestety jak się okazuje rzeczywistość w branży jest brutalna i bardzo łatwo tu popaść w absurdalne długi, o czym zaraz. Pośrednicy zwożą obcokrajowców z różnych zakątków świata i obiecują im złote góry. Kierowcy często są przemęczeni i zarabiają ewidentnie niewspółmiernie do olbrzymich wysiłków. Ponadto, jak dowiadujemy się od warszawskich taksówkarzy, pośrednicy zapewniają kierowcom pomoc w razie problemów w kontrolą Policji, jednak gdy przychodzi uiścić mandat (15 000PLN!) za świadczenie zarobkowego przewozu osób bez licencji, Ci umywają ręce, a delikwent zostaje rzucony na pastwę losu.
Zarobki kierowców TAXI
Niegdyś taksówkarze należeli do osób zamożnych, dziś jak się okazuje większość przewoźników skazana jest na przysłowiową “miskę ryżu” i “ostry zapieprz” od świtu do świtu
Wraz z warszawskimi taksówkarzami zorganizowaliśmy dyskusję na temat rynku TAXI oraz sporządziliśmy symulację zarobków popularnych przewoźników.
Dane są zatrważające! Ludzie świadczący odpłatny przewóz za pośrednictwem popularnych aplikacji zarabiają często “nic, albo “prawie nic”!
Jak się okazuje całą śmietankę z utargu kierowcy zgarnia głównie właściciel aplikacji, operator (pośrednik) i koncerny paliwowe. Państwo także traci od lat olbrzymie pieniądze, gdyż jak słyszymy system jest bardzo dziurawy i ze świecą szukać tu ludzi, którzy uczciwie płacą podatki.
Oto szokujące konkluzje ze spotkania!
Zakładamy obrót kierowcy aplikacji – 10 000 PLN
Tyle kierowca popularnych aplikacji pobierze średnio od swoich pasażerów za przejazdy w miesiącu. Tyle też popularne firmy wskazują w swoich reklamach zachęcających kierowców do współpracy. Abstrahujemy, że owe firmy nazywają tę kwotę ZAROBKIEM.
Od kwoty 10 000 PLN należy odjąć prowizję, którą automatycznie pobiera właściciel aplikacji po każdym skończonym kursie (od 25% brutto do 33% brutto). Uśredniamy 29% ponieważ wielu kierowców nie ogranicza się do realizowania kursów za pośrednictwem tylko jednej firmy. Oznacza to, że na starcie firma pobiera średnio 2 900 PLN na każde 10 000 PLN “zarobione” przez kierowcę. Tradycyjni taksówkarze zaznaczają, że klasyczne korporacje, przy wyższych stawkach za kilometr pobierają maksymalnie 12% od obrotu za ich pośrednictwem, co stanowi kolosalną różnicę w czystych zarobkach kierowców! Wróćmy jednak do meritum.
Kierowcy po odjęciu prowizji zostaje 7 100 PLN. “Bogaty człowiek” – ktoś mógłby pomyśleć. Nic bardziej mylnego.
Od tej kwoty należy odjąć paliwo, które w ostatnim czasie kolosalnie podrożało – również popularny wśród kierowców taxi – auto gaz, który zdrożał o 100% na przestrzeni dwóch lat! Jak słyszymy od kierowców na każde 10 000 PLN obrotu kierowca aplikacji musi zrobić często 7 000km (podkreślmy, w mieście!), co oznacza, że wyda z puli co najmniej 2 200 PLN na gaz i benzynę na rozruchy auta. Zostanie mu już tylko 4 900 PLN!
Ale zaraz? Przecież kierowca musi jeszcze opłacić wynajęty samochód?
Na rynku znajdziemy mnóstwo ogłoszeń, gdzie oferuje się wynajem nowych lub prawie nowych aut wraz z tzw. “zatrudnieniem” na ułamek umowy (inaczej zdecydowanie się nie da). Ceny wynajmu aut pod taxi są dużo bardziej wygórowane z uwagi na charakter “zawodu” oraz niemały planowany przebieg. W cenę wynajmu wliczona jest oczywiście spora prowizja dla pośrednika, który w zamian za niebagatelną opłatę, obliguje się serwisować auto. Cena 2500 – 3000 PLN/ za miesiąc to kwota na porządku dziennym za nowe lub kilkuletnie auto. Uśrednijmy więc ten koszt = 2 750 PLN. Gdy od kwoty – 4 900 PLN odejmiemy 2 750 PLN to zarobek kierowcy na czysto wyniesie tylko 2 150 PLN!
Kierowcy podkreślają, że nieuczciwi pośrednicy, mimo zmiany prawa, nie dostosowali wszystkich swoich aut do zarobkowego przewozu osób, a jak nie wiadomo o co chodzi, to o pieniądze! Koszt uzbrojenia jednej taksówki wynosi nawet 5 000 PLN (kasa fiskalna, taksometr, montaż, kogut, okleiny, licencja, przegląd taxi, ubezpieczenie taxi, wpis TAXI do dowodu rej.), a największe firmy trudniące się “zatrudnianiem na auta firmowe” posiadają flotę liczącą nawet kilkaset aut! Trzeba również doliczyć droższe ubezpieczenie TAXI które w razie wypadku obejmuje również pasażera. W przypadku, gdy wiezie nas auto bez licencji i ubezpieczenia musimy się liczyć z tym, że nikt nie zrekompensuje nam kosztów leczenia. Jak zdradzają taksówkarze, zdarzało się, że kierowca zbiegł z miejsca zdarzenia, podczas gdy pasażer oczekiwał na pomoc w zakleszczonym aucie.
2 150 PLN przy takim obrocie to faktycznie bardzo mało! Ale zaraz… dobrze by było czasami umyć samochód, odkurzyć, kupić zapach i jakieś środki utrzymania czystości?!
Miesięcznie założyliśmy na to 150 PLN, choć przy obecnych cenach produktów to faktycznie niewiele. Kierowcy zostaje zatem 2 000 PLN z 10 000 PLN!
No ale zaraz? A jakiś VAT? Podatek dochodowy? Składki emerytalne? Ubezpieczenie? – zapytaliśmy taksówkarzy, jednak tu zapadła konsternacja…
Okazuje się, że gdyby kierowcy nowoczesnych platform pracowali w pełni legalnie i odprowadzali składki “jak Pan Bóg przykazał” to przy obecnych stawkach, prowizjach i wszelakich opłatach na każde 10 000 PLN zarabialiby na czysto całe 0 zł !
A ile godzin kierowca aplikacji musi pracować na te 10 tysięcy?
Taksówkarze polecili, aby w przypadku stawek popularnych przewoźników przyjąć średnią stawkę godzinową na poziomie 35 PLN/ godzinę. Oznacza to, że średnio kierowca musi wysiedzieć za kółkiem 285 godzin i zarabia 7,01 PLN za godzinę do ręki! Pod warunkiem rzecz jasna, że jest na bakier z podatkami, bądź skrupulatnie omija prawo.
Jak to możliwe?
Taksówkarze nazwali proceder “niewolnictwem XXI wieku”. Do Polski sprowadza się obcokrajowców, którym obiecuje się górę pieniędzy. Znajdują oni zatrudnienie na “najmniejszą umowę” lub po prostu powierza się im auto na czarno, dostęp do zleceń, kartę paliwową… no i w drogę! Rzeczywistość z czasem pokazuje realne zarobki, lecz często bywa za późno. Jak informują taksówkarze, umowy z kierowcami są tak konstruowane, iż Ci w sytuacji stłuczki zobowiązani się do uiszczenia kar od 1 000 PLN wzwyż dla pośrednika, mimo, że ten otrzymuje pieniądze z ubezpieczenia na naprawę szkody. Tacy kierowcy muszą następnie długo odpracowywać dług i “mielić” pieniądze dla wszystkich, tylko nie dla siebie, zostając niewolnikiem na długie miesiące, a nawet lata.
Oznakowanie warszawskich taksówek – TUTAJ