W niedzielę 36-letni mężczyzna podejrzany o podpalenie mieszkania w czasie Marszu Niepodległości usłyszał zarzuty. Prokurator złożył też wniosek do sądu o aresztowanie podejrzanego.
11-tego listopada w czasie trwania Marszu Niepodległości w kierunku budynku przy Al.3 Maja w Warszawie poleciała podpalona raca. Od ognia zajęło się jedno z mieszkań. W mieszkaniu znajduję się pracownia artystyczna Stefana Okołowicza, znawcy twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza i jednego z założycieli Instytutu Witkacego w Warszawie.
Grozi mu do ośmiu lat pozbawienia wolności
W niedzielę rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, prok. Aleksandra Skrzyniarz, przekazała PAP iż “podejrzany usłyszał zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa powstania zdarzenia zagrażającego życiu i zdrowiu co najmniej kilkunastu osób, w postaci pożaru. Do zdarzenia doszło poprzez rzucenie podpaloną racą w kierunku budynku przy Al. 3 Maja w Warszawie. Zarzut przedstawiony podejrzanemu obejmuje także uszkodzenie mienia należącego do pokrzywdzonych. Czyn zakwalifikowano jako występek chuligański, zagrożony karą pozbawienia wolności do lat ośmiu”. Podejrzany nie przyznał się do winy jednak treść jego wyjaśnień objęta została tajemnicą śledztwa.
Wniosek o areszt tymczasowy z obawy przed ucieczką
Prokurator skierował również do sądu wniosek o areszt tymczasowy dla podejrzanego. Swoją decyzję uzasadnił m.in. obawą matactwa, wysokim zagrożeniem karą oraz obawą ucieczki.
Przypomnijmy, iż podejrzany mężczyzna został zatrzymany przez policję w ostatniej chwili. Według Komendy Stołecznej Policji “36-latek szykował się do wyjazdu do jednego z krajów Beneluksu. Jego samochód był przygotowany do drogi, rzeczy spakowane i włożone do auta.” Mężczyzna według warszawskiej policji był w przeszłości notowany między innymi za naruszenie nietykalności cielesnej funkcjonariusza publicznego i niszczenie mienia. Ustalono też, że mężczyzna powiązany jest ze środowiskiem pseudokibiców.
Tysiące działaczek na rzecz praw kobiet protestuje w Polsce.