[boombox_dropcap style=”primary” font_size=”70px” color=”red”
class=”class-name”] J [/boombox_dropcap]
an Paweł II to dla ogromnej rzeszy Polaków postać absolutnie wyjątkowa, która na zawsze zostanie w ich sercach. Na pewno był także osobą niezwykle ważną dla Lecha Wałęsy, z którym papież wielokrotnie rozmawiał. Dobre stosunki, które łączyły legendarnego przywódcę “Solidarności” i Jana Pawła II, uwierają z kolei tę grupę Polaków, dla których były prezydent jest “Bolkiem” i zdrajcą.
Teraz Wałęsa opowiedział o swoich kontaktach z papieżem.
Lech Wałęsa dla włoskiej gazety: z Janem Pawłem II rozumieliśmy się bez słów
“Byliśmy sami, a potem przybył Wojtyła” –
to tytuł wywiadu z byłym prezydentem Lechem Wałęsą, opublikowanego w sobotę we włoskim dzienniku “La Repubblica”. Tematem rozmowy są wydarzenia, które doprowadziły do upadku komunizmu w Europie.
Wywiad ukazał się w literackim dodatku do rzymskiej gazety, którego najnowszy numer poświęcony jest w całości zbliżającej się 30. rocznicy upadku muru berlińskiego.
Przywołując okres narodzin Solidarności, Wałęsa stwierdził:
“Cały świat mówił nam: przestańcie robić głupoty, w kraju kontroluje was krok po kroku dwieście tysięcy sowieckich żołnierzy, wokół Polski jest ich ponad milion, są silosy broni nuklearnej”.
– Powtarzano nam, że działania były z góry przegrane, że komunizm jest nietykalny –dodał Wałęsa.
Podkreślił, że wszystko zmieniło się wraz z wyborem papieża Jana Pawła II i jego pierwszą pielgrzymką do Polski w 1979 roku.
– Oczywiście – zaznaczył – to nie papież zrobił rewolucję, ale to tak, jakby dał nam słowo, a my przełożyliśmy je na zwycięstwo.
Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi.
Zdaniem Wałęsy polski papież “przyspieszył bieg zdarzeń” i nakłonił do pokojowego protestu, a przede wszystkim – stwierdził – sprawił, że nie doszło do rozlewu krwi.
Lech Wałęsa powiedział też wcześniej włoskiemu dziennikowi “La Repubblica” że zasługi Jana Pawła II w przyczynieniu się do upadku komunizmu w Polsce są bardzo duże, ale – jego zdaniem – nie należy z tym przesadzać.
“Komunizm kierował się prostą filozofią: nie pozwolić na to, by się połączyli, by się zorganizowali” – podkreślił Wałęsa w wywiadzie dla rzymskiej gazety. I dodał: “A papież nas zorganizował. Dla modlitwy, nie dla walki”.
“Ale wystarczyło, żebyśmy zobaczyli, ilu nas jest i zastanowili się. To przebudzenie popchnęło naród polski do tego, że pozwolił się prowadzić przez małe organizacje opozycyjne. Bez niego nigdy nie zdołalibyśmy się zorganizować, nie wygralibyśmy” – ocenił Wałęsa.
Następnie zauważył: “Papież nie pokonał komunizmu, wykonał tylko swą pracę duszpasterską, a my wykorzystaliśmy tę pracę dla naszej walki”. “Dowód? Na Kubie zgromadził jeszcze więcej ludzi na placu, ale tam nikt nie zdołał przemienić słowa w czyn” – powiedział były prezydent.
Na pytanie, co by było, gdyby kardynał Karol Wojtyła nie został papieżem, Wałęsa odparł:
“Musielibyśmy walczyć znacznie, znacznie dłużej. Pewnego dnia komunizm i tak by upadł, ale mogłoby to się skończyć rozlewem krwi”.
“Dzięki Ojcu Świętemu powstaliśmy z wiarą i moralnością, pozostaliśmy wierni idei pokojowej walki. Inaczej nie dalibyśmy rady. Bardzo wiele zawdzięczamy papieżowi, ale nie przesadzajmy. Mógł rzucać słowa na wiatr. Chodziło o to, by przekuć jego słowo w czyn i zwycięstwo” – powiedział Wałęsa.
Wyraził też opinię, że nawet gdyby Jan Paweł II jeszcze żył, to Polska i tak by się zlaicyzowała. “Nie mógłby nic zrobić w tej sprawie” – dodał były prezydent.
Najciekawszy jest chyba jednak fragment rozmowy dotyczący muru berlińskiego. Ze słów Wałęsy wynika, że miał z polskim papieżem naprawdę świetne relacje
Pytany o to, czy rozmawiał z Janem Pawłem II o murze berlińskim, gdy jeszcze stał, odparł:
“Właśnie dlatego, że ja i Ojciec Święty znaliśmy się dobrze, nie mówiliśmy o tym, rozumieliśmy się bez słów”.
Przywołał dzień poprzedzający upadek muru berlińskiego, czyli 8 listopada 1989 r., przypominając, że kanclerz Helmut Kohl był wtedy w Warszawie. – Wieczorem poprosił o spotkanie z Solidarnością. Przyjeżdżamy. Po wymianie uprzejmości mówię:
“panowie, za chwilę upadnie mur w Berlinie, a potem upadnie ZSRR, jesteście gotowi na to trzęsienie ziemi?”. Odpowiada mi niemiecki minister spraw zagranicznych (Hans-Dietrich) Genscher: “Drogi przyjacielu, chcielibyśmy mieć problemy tego rodzaju, ale zanim to nastąpi, wyrosną wysokie drzewa na naszych grobach” –
opowiadał włoskiej gazecie Wałęsa.