Jak w prywatnym państwie PiS krążą pieniądze


FOR screen shot/ pixabay

Odnaleziono sławne 70 milionów złotych wydane przez Jacka Sasina. Okazuje się, że spoczywają w magazynie Poczty Polskiej pod Łodzią w postaci niepotrzebnych kart do głosowania. Wiemy też, że krajowy operator pocztowy otrzymał zwrot kosztów organizacji wyborów, które się nie odbyły, w wysokości 70 mln złotych.

Przypomnijmy, że w maju 2020 Jacek Sasin (PiS), wicepremier i minister aktywów państwowych zorganizował wybory, które się nie odbyły.  Miały być to wybory korespondencyjne na prezydenta RP. Zależało na nich samemu prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu, który nakazał ich zorganizowanie pomimo trwania pandemii koronawirusa.

Organizacja wyborów przez Sasina polegała na zamówieniu kart wyborczych i instrukcji głosowania w Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych i odebraniu oraz rozesłaniu ich przez Pocztę Polską.  Wiemy, że owe karty i instrukcje, znane jako „pakiety Sasina” wydrukowała na zlecenie PWPW prywatna firma z Brodnicy. Państwowa PWPW nie dysponowała bowiem odpowiednimi mocami przerobowymi i nie mogła wydrukować 27 milionów kart i instrukcji głosowania w kilka dni. Poczta Polska odebrała pakiety z drukarni i przechowuje do dziś w wynajętym magazynie w okolicach Łodzi.

Gdy w maju 2020 okazało się, że w efekcie „buntu Gowina” sejm odwołał wybory, Poczta Polska wystąpiła o zwrot kosztów druku materiałów wyborczych i logistyki. Dyrekcja Poczty twierdzi, że firma otrzymała rekompensatę w wys. 70 mln złotych. Pieniądze miało zwrócić Krajowe Biuro Wyborcze, chociaż to Jacek Sasin zastąpił tę instytucję w roli organizatora wyborów. Zrobił to, przypomnijmy, w trybie ustawy antycovidowej z 2 marca 2020 r. na polecenie szefa rządu Mateusza Morawieckiego.

A więc Poczta otrzymała swoje 70 milionów i teraz jeszcze zarobi na przechowywaniu i utylizacji niepotrzebnych „pakietów Sasina”. Tak oto wygląda w praktyce prywatne państwo. „Właściciele państwa” podejmują decyzję, zaczynają się obracać biurokratyczne tryby, a pieniądze podatnika zaczynają płynąć szerokim strumieniem. Jaka ich część trafia do kieszeni „właścicieli”? Na pewno niemała.

Exit mobile version