Przed ogłoszeniem zamknięcia cmentarzy, premier Mateusz Morawiecki odwiedził jeden z nich we Wrocławiu, gdzie wziął udział w pogrzebie swojego przyjaciela. Przyleciał rządowym samolotem ze statusem HEAD, zarezerwowanym dla lotów wykonywanych w ramach obowiązków służbowych – podaje Gazeta Wyborcza.
Lotowi, choć był prywatną wyprawą premiera, niezwiązaną z wykonywaniem przez niego obowiązków służbowych, nadano status HEAD, który nadawany jest lotom prezydenta, premiera i marszałków Sejmu i Senatu.
Z wyjątkiem głowy państwa, dotyczy to wyłącznie lotów „w misji oficjalnej”, czy związanych z wykonywaniem przez nich obowiązków służbowych. Takich – jak ustaliła “Wyborcza”, Morawiecki we Wrocławiu jednak nie wykonywał.
Bezpośrednio po przylocie do Wrocławia premier wziął udział w pogrzebie Bernarda Bednorza, swojego kolegi z dzieciństwa. Na uroczystości był tylko z matką. Towarzyszyło mu zaledwie kilku ochroniarzy. Wyglądało, jakby nie chciał rzucać się w oczy – czytamy w Gazecie.
Wizyta premiera Morawieckiego rzeczywiście utrzymywana była w tajemnicy. Nie wiedziała o tym nawet policja.
Decyzję o zamknięciu nekropolii w całej Polsce premier ogłosił niedługo po przylocie do Warszawy, poświęconą temu konferencję prasową zwołano na godz. 15.30.
źródło: wyborcza.pl